Kiedy nadchodzi zimowy sztorm, grzywy spienionych fal sięgają niemal fundamentu południowej ściany kościoła w Trzęsaczu. Ten niewielki fragment gotyckiego muru to ostatnia pamiątka po okazałej średniowiecznej świątyni, którą pochłonęło morze, i jedyna taka atrakcja turystyczna w Europie.
Jak co roku jesienią i zimą Bałtyk zabierze w okolicach Trzęsacza i sąsiedniego Rewala, podobnie jak na całym niemal polskim wybrzeżu, kilkanaście centymetrów lądu. Jednak zachowana ściana kościoła wznosząca się na krawędzi urwiska trzyma się mocno. Przed dziesięciu laty posadowiono ją na nowym fundamencie wzmocnionym wapienno-cementowymi kolumnami sięgającymi 15 m w głąb gruntu, podstawę klifu zabezpieczono kamienną opaską, a jego zbocze koszami z siatki wypełnionymi kamieniami. Ocalenie słynnego zabytku może zatem uchodzić za tryumf ludzkiej woli nad mocami natury – przynajmniej na razie.
Wcześniej przypadek kościoła w Trzęsaczu był dowodem daremności ludzkich trudów wobec sił przyrody i wyroków opatrzności oraz podręcznikowym przykładem abrazji, czyli procesu niszczenia i podmywania brzegów morskich przez prądy i fale. Kościół pw. św. Mikołaja – od czasów reformacji ewangelicki – zaliczany do największych i najciekawszych architektonicznie świątyń wiejskich na Pomorzu Zachodnim, zbudowano na przełomie XIV/XV w. w środku wsi, ok. 1,8 km od morza. W połowie XVIII w. morze zbliżyło się do jego murów na odległość niespełna 60 m i zaczęło pochłaniać przykościelny cmentarz. Rybacy do dziś straszą? letników opowieściami o znajdowanych w sieciach ludzkich szkieletach. Dalszy napór morza próbowano powstrzymywać matami z faszyny i palami wbijanymi w brzeg, ułożono opaskę z kamieni u podnóża klifu i na płyciźnie na skraju plaży. Ale w połowie XIX w. kościół dzieliło od morza zaledwie 5 m, a podczas sztormów rozbryzgi fal biły w jego kolorowe witraże. Ostatnie nabożeństwo odprawiono w nim w 1874 r. Pierwsza, północna, ściana runęła w fale w 1901 r. Ściana południowa przetrwała do czasu silnego sztormu przed 20 laty, kiedy to znaczna jej część zwaliła się do morza.
Mur, który przetrwał, z pustymi ostrołukowymi otworami okien i przyporami turyści mogą podziwiać od paru lat także od strony morza, z kładki długości prawie 40 m, wzniesionej nad plażą na wysokości górnej krawędzi klifu. Bałtyk pochłonął witraże i cenne polichromie. Ale cenny wczesnobarokowy ołtarz z dawnej świątyni, przechowywany przez ponad 100 lat w katedrze w Kamieniu Pomorskim, można dziś znów oglądać – w zbudowanym w końcu XIX w. neogotyckim kościele w Trzęsaczu. Zachowała się także część wcześniejszego, średniowiecznego ołtarza.
Środkowa szafa gotyckiego tryptyku, której centralną postacią jest Matka Boża w typie „Pięknej Madonny", znajduje się w kościele parafialnym w Rewalu. Wszystkie te zabytki składają się na niezwykłą opowieść o „kościele, który porywa morze", rozbudzającą wyobraźnię tysięcy turystów odwiedzających Pomorze Zachodnie.