Aktualizacja: 05.06.2017 16:08 Publikacja: 05.06.2017 16:08
Foto: rp.pl
- Jeszcze zanim powstała nasza fundacja, w 1988 r. wysyłaliśmy książki do naszych rodaków, deportowanych przez NKWD z Ukrainy w 1936 r. Ze wzruszeniem otwieraliśmy listy, potwierdzające, że paczki z książkami dotarły – mówi „Rz” dr Piotr Kościński, prezes Fundacji Joachima Lelewela. – Nawet, jeśli jakieś książki po drodze ginęły, to przecież oznaczało, że ktoś je przeczytał… - dodaje.
Tak jest w liście od pana Galickiego z Pierwomajki, który opisywał, że ktoś zabrał „Nie-boską komedię Krasińskiego, „Ludzi bezdomnych” Żeromskiego i „Moralność pani Dulskiej” Zapolskiej. Teraz do Pierwomajki ma trafić laptop, dzięki czemu Polacy w tej wiosce będą mogli łatwiej dotrzeć do polskich książek i filmów.
Czy rynek pracy dla absolwentów psychologii jest dziś obiecujący? Zdecydowanie tak i warto mieć tego świadomość,...
Prokuratura we Wrocławiu wszczęła śledztwo dotyczące nieprawidłowości finansowych w Centrum im. Willy’ego Brandt...
W narracji rosyjskiej zmienił się język opisu zwycięstwa w II wojnie światowej: z oddania hołdu poległym i uczcz...
Kilkadziesiąt najważniejszych europejskich think tanków spotka się w Warszawie i Toruniu, aby rozmawiać o przysz...
W trakcie ekshumacji prowadzonej w Puźnikach w Ukrainie naukowcy wydobyli szczątki co najmniej 42 osób – podało...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas