Informator "Gazety Wyborczej" został wezwany w charakterze świadka przez komendę wojewódzką w Krakowie.

Jak się okazało chodzi o wpisy umieszczane w internecie w lutym. Chodzi o rozmowę na Facebooku, w czasie której jeden z użytkowników pytał czy ktoś wie, gdzie mieszka Macierewicz, a drugi odpowiedział mu, że "sprawa zostanie załatwiona".

Z ustaleń "Gazety Wyborczej" wynika, że śledztwo wszczęto 16 marca.

Z odpowiedzi uzyskanej przez "Gazetę Wyborczą" w tej sprawie wynika, że śledztwo dotyczy "zbierania informacji na temat miejsca zamieszkania i wykonywania czynności urzędowych" przez osobę pełniącą funkcję szefa MON.

Jeden z prokuratorów, który rozmawiał anonimowo z "Gazetą Wyborczą" twierdzi jednak, że w sprawie tej nie ma prawdopodobnie żadnych konkretów, ponieważ w innym przypadku prokuratura już by się tym pochwaliła.