Zdaniem ks. Śliwińskiego wyprawa papieża Franciszka na wyspę Lesbos nie była politycznym manifestem i nie należy jej tak odczytywać. – Proszę pamiętać, że pierwszą wycieczką papieża była wyprawa na włoską wyspę Lampeduzę. Już wtedy papież pojechał tam w ramach solidarności i zwrócenia uwagi świata: zobaczcie co tutaj się dzieje – powiedział ks. Śliwiński.
– To mnie w ogóle nie zaskakuje. Jest to kontynuacja naczelnej myśli pontyfikatu papieża, który nie robi niczego innego jak przypomina ewangelię. To znaczy: nie możemy być obojętni na sytuację ofiar wojennych.
- To nie była manifestacja, tym bardziej nie polityczna. Zresztą wracając, w samolocie papież przyznał, że była to spontaniczna decyzja – mówił ks. Śliwiński.
Przedstawiciel Kościoła pytany o obawy m.in. Polaków w związku z przyjęciem uchodźców i ewentualne zagrożenia terrorystyczne, które mogą być tego następstwem powiedział, że papież ma na uwadze potencjalne zagrożenia. - Papież bardziej zdaje sobie z tego sprawę niż nam się wydaje. Jest świadomy tego, że Europejczycy boją się różnych sytuacji związanych z napływem uchodźców – twierdził rzecznik archidiecezji warszawskiej.