Stało się to na ostatnim posiedzeniu Konferencji Episkopatu Polski, które zakończyło się w niedzielę uroczystą mszą św. we Fromborku.
W piątek na otwarcie posiedzenia (w Olsztynie) przyjechał i metropolita poznański abp Stanisław Gądecki, i abp Juliusz Paetz. Było to w dniu, w którym "Gazeta Wyborcza" napisała, że abp Gądecki miał rzekomo złożyć dymisję z powodu cofnięcia przez Watykan zakazów nałożonych na abp. Paetza w związku z oskarżeniem go o molestowanie seksualne kleryków.
Abp Paetz wyjechał jednak przed zakończeniem obrad. Nie uczestniczył we mszy we Fromborku z okazji 750-lecia kapituły warmińskiej (rocznica ta była powodem zorganizowania posiedzenia w Olsztynie) z innymi biskupami. Choć, jak wiadomo, chętnie się przy takich okazjach pokazywał. Ostatnio podczas pogrzebu pary prezydenckiej na Wawelu. Co się stało?
– Arcybiskupowi przypomniano, że nic się w jego statusie nie zmieniło. Że jest w takim samym punkcie, w jakim był po decyzji o ustąpieniu w 2002 r., i jak w związku z tym powinien się zachowywać – mówi rozmówca "Rz".
Przypomnienie było ustne, bez głosowania i wydawania dokumentów. Prawdopodobnie zrobiły to władze statutowe KEP: prezydium episkopatu z abp. Józefem Michalikiem (jest w nim też abp Gądecki jako wiceprzewodniczący episkopatu) lub rada stała. Być może stało się to w sobotę po wydaniu oświadczenia przez rzecznika Watykanu o. Federico Lombardiego, który powiedział, że status abp. Paetza się nie zmienił.