Ks. Lemański tłumaczył, że decyzje abp. Henryka Hosera wciąż uważa za niesprawiedliwą i będzie czekał na rozstrzygnięcie sytuacji przez Stolicę Apostolską, ale już w nowym miejscu. Już wczoraj przyznał, że wyprowadzi się z domu parafialnego. - Tę decyzję skonsultowałem z Parafialną Radą Duszpasterską i z Kurią Diecezji Warszawsko-Praskiej - tłumaczył.
Podczas porannej mszy świętej zaapelował do wiernych o spokój i powstrzymanie emocji. Odniósł się też do wczorajszych wydarzeń związanych z próbą przejęcia parafii przez administratora kurii. Reakcje swoją oraz wiernych określił jako "najgorsze, co można było zrobić". - Jutro może się okazać, że nie wypchniecie, tylko przewrócicie samochód, a pojutrze zrobicie komuś krzywdę - mówił.
Lemański prosił wiernych aby spokojnie rozeszli się do domów i powstrzymali się od dalszych komentarzy w jego sprawie. - Jeśli macie coś w mojej sprawie do powiedzenia, niech będzie to różaniec - dodał ksiądz. Zapewnił też, że do parafii "za chwilę bądź dłuższą chwilę" - powróci.
Ks. Lemański ma 53 lata, jest członkiem Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Za swoją działalność na rzecz poprawy stosunków polsko-żydowskich odznaczony medalem przyznawanym przez Stowarzyszenie Żydów Kombatantów i Poszkodowanych w II Wojnie Światowej i przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Duchowny został odwołany dekretem ordynariusza diecezji warszawsko-praskiej, arcybiskupa Henryka Hosera z powodu "braku szacunku i posłuszeństwa biskupowi diecezjalnemu oraz nauczaniu biskupów w Polsce w kwestiach bioetycznych".
Kulisy konfliktu ks. Lemańskiego z abp. Hoserem