W internecie nie brakuje oszustów, którzy kuszą ofertami apartamentów. Zaliczkę za ich wynajem wpłaca się zazwyczaj przy rezerwacji. Dla właściciela jest ona gwarancją, że jeśli nie przyjedziemy, to nieco zrekompensuje mu ona stratę. Niestety, nie zawsze apartament nad samym morzem za bardzo okazyjną cenę istnieje. Co robić, gdy wpłacając zaliczkę, padliśmy ofiarą naciągacza?
Bałtyk za oknem
Rodzina Nowaków postanowiła pod koniec wakacji wyjechać na tydzień nad morze. Na jednym z portali znaleźli bardzo ciekawą ofertę. Zdjęcia też wyglądały zachęcająco: lokal był ładnie urządzony, przestronny i zaledwie kilkaset metrów od plaży.
– Nie zastanawialiśmy się długo. Postanowiliśmy go zarezerwować, żeby nikt nam nie sprzątnął oferty sprzed nosa. Dopiero po wpłaceniu zaliczki zaczęłam oglądać mapę najbliższej okolicy budynku, w którym wynajęliśmy lokal, i okazało się, że nie ma tam takiej ulicy. Wpadliśmy więc w pułapkę oszusta. Dobrze, że nie zdążyliśmy jeszcze wyjechać. Teraz zastanawiam się, jak odzyskać pieniądze – mówi Ewelina Nowak.
Czytaj też: Wynajmowali apartamenty, których nie było
Longina Kaczmarek, rzecznik konsumentów ze Szczecina, nie jest zdziwiona.