Prawnicy już zaczynają rozważać akcje procesowe przeciwko producentowi aut zaniżających poziom emisji gazów. Uważają, że klienci mogą żądać usunięcia wad lub odstąpić od umowy. Są jednak i tacy, którzy nie widzą szkody po stronie właścicieli samochodów.
W Polsce też są
Koncern przyznał, że oprogramowanie pozwalające na zaniżony odczyt emisji tlenku azotu i CO2 mogło zostać zainstalowane w 11 mln aut. Chodzi o golfy, passaty, jetty, beetle oraz audi A3 wyprodukowane w latach 2009–2015. Wiadomo, że takie auta były też sprzedawane w Polsce. Mamy zarejestrowanych przynajmniej 100 tys. aut Grupy Volkswagena z dieslowskim silnikiem typu E189, w którym inżynierowie umożliwili korektę odczytu emisji spalin. Czy ich właściciele mają jakieś roszczenia?
– Jeżeli emisja spalin samochodu jest wyższa niż deklarowana przez producenta, to konsument ma prawo dochodzić roszczeń z rękojmi za wadę fizyczną – mówi mec. Tomasz Konieczny z kancelarii Konieczny, Grzybowski, Polak. – Od dilera można domagać się przede wszystkim obniżenia ceny, skoro pojazd nie ma cech, o których zapewniano konsumenta. Gdyby się okazało, że samochód nie spełnia np. normy Euro 5, która pozwoliłaby wjechać do centrum np. Berlina, może próbować odstąpić od umowy.
Przypomnijmy, że sprzedawca odpowiada z rękojmi, jeżeli wada zostanie stwierdzona w ciągu dwóch lat od wydania samochodu, chyba że została podstępnie zatajona. Wtedy bowiem roszczenie przedawnia się w ciągu roku od stwierdzenia wady.
Zdaniem adwokata Dominika Gałkowskiego z kancelarii Kubas Kos Gałkowski, czyn koncernu można zakwalifikować jako podstęp w stosunku do klientów (art. 86 § 1 kodeksu cywilnego). Otwiera im to drogę do odstąpienia od umowy kupna auta. Błąd kupującego nie musi być przy tym istotny.