Rusłan Szoszyn: Putin nie odda zaporoskiej elektrowni. Zbyt ważna karta w ręku dyktatora

Nie warto liczyć na to, że rosyjska armia dobrowolnie wycofa się z okupowanego Enerhodaru, w którym mieści się największa w Europie elektrownia atomowa. Powodów jest wiele.

Publikacja: 30.04.2025 04:40

Władimir Putin

Władimir Putin

Foto: Sputnik/Vladimir Smirnov/Pool via Reuters

O tym, że prezydent Donald Trump chce przejąć ukraińskie elektrownie atomowe, amerykańskie media informowały jeszcze w marcu. Wówczas rozmowy na ten temat z Kijowem toczyły się w ramach negocjacji w sprawie tzw. umowy surowcowej. Kilka dni temu okazało się jednak, że temat zaporoskiej elektrowni atomowej znalazł się w planie pokojowym USA skierowanym do Rosji i Ukrainy.

Biały Dom zaproponował m.in., by największa w Europie elektrownia w okupowanym przez Rosjan Enerhodarze została przekazana w ręce amerykańskich specjalistów. W świetle tej propozycji wytwarzana tam energia elektryczna miałaby docierać zarówno do miast kontrolowanych przez władze w Kijowie, jak i na tereny okupowane przez Rosjan. Odpowiedź Moskwy była do przewidzenia.

Zaporoska elektrownia atomowa. Silna karta Putina w wojnie Rosji z Ukrainą

W rozmowie z CBS News (treść w niedzielę opublikował również MSZ Rosji) szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow odrzucił pomysł Amerykanów, twierdząc, że „elektrownia znajduje się w dobrych rękach”. Zapewniał, że Biały Dom nie składał żadnych propozycji Rosji w tej sprawie, ale jednoznacznie sugerował, że Kreml zdania na temat elektrowni pod żadnym warunkiem nie zmieni.

Czytaj więcej

Ukraiński ekspert: Władimir Putin ograł Donalda Trumpa

Wystarczy spojrzeć na mapę pokrojonej przez Rosjan Ukrainy, by zobaczyć, jak strategiczne znaczenie dla Kremla ma Enerhodar. Na południu kraju linia frontu przebiega wzdłuż Dniepru i pozostaje bez zmian, odkąd Rosjanie wycofali się z Chersonia.

Wycofując się z Enerhodaru, Kreml umożliwiłby Ukraińcom przerzucenie sił na lewą stronę rzeki i przeprowadzenie w przyszłości ofensywy na południu kraju. Na celowniku takiego uderzenia mógłby się na początku znaleźć np. okupowany Melitopol. Odzyskując kontrolę nad miastem, siły Kijowa odcięłyby okupowaną część obwodu donieckiego od Krymu i odzyskałyby utracony dostęp do Morza Azowskiego. Jeżeli Ukraina ma jakiekolwiek plany militarnego odbicia utraconego w 2014 roku półwyspu, Melitopol może być ważnym elementem takiej operacji.

Zaskoczony działaniami ukraińskiej armii w obwodzie kurskim, Władimir Putin nie może wykluczać powtórki podobnego scenariusza na innych odcinkach frontu. A ukraińskie uderzenie na Krym postawiłoby pod znakiem zapytania przyszłość symbolu jego imperialnych ambicji. Ukraińcy w ostatnich tygodniach już kilkakrotnie powtórzyli, że w żadnym wypadku nie zrzekną się tego okupowanego przez Rosję terytorium.

Największa elektrownia atomowa w Europie stała się straszakiem w rękach Putina

Zaporoska elektrownia atomowa dla Putina dzisiaj nie jest źródłem energii elektrycznej, bo wszystkie sześć reaktorów znajduje się w stanie tzw. zimnego wyłączenia. W warunkach wojny jest przede wszystkim tarczą, która ma chronić Rosjan przed ewentualną ofensywą armii ukraińskiej.

Rosyjski dyktator nie zawahałby się wysadzić elektrowni w powietrze, gdyby Ukraińcy zdecydowali się na forsowanie Dniepru i Kreml musiałby wycofywać stamtąd swoje siły. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, rzecz jasna, o „drugi Czarnobyl” w Europie winą obarczyłby władze w Kijowie. Skutki takiej katastrofy utworzyłyby kolejną strefę wykluczenia na mapie Ukrainy. I wiele wskazuje na to, że w Kijowie, patrząc na metody Putina z ostatnich kilkunastu lat, doskonale zdają sobie sprawę z takiego zagrożenia.

Czytaj więcej

Rusłan Szoszyn: Umowa Ukraina–USA, czyli jak nie stracić własnego kraju

Zwłaszcza po tym, jak w czerwcu 2023 roku Rosjanie wysadzili tamę Kachowskiej Elektrowni Wodnej (Moskwa oskarżyła o to siły ukraińskie), doprowadzając do katastrofy ekologicznej w całym regionie. Wówczas całkowicie zalana została okupowana Nowa Kachowka oraz wiele innych miejscowości i wiosek na południu Ukrainy. Szacuje się, że zginęło wówczas co najmniej 75 osób, a tysiące ludzi straciły dach nad głową.

O tym, że prezydent Donald Trump chce przejąć ukraińskie elektrownie atomowe, amerykańskie media informowały jeszcze w marcu. Wówczas rozmowy na ten temat z Kijowem toczyły się w ramach negocjacji w sprawie tzw. umowy surowcowej. Kilka dni temu okazało się jednak, że temat zaporoskiej elektrowni atomowej znalazł się w planie pokojowym USA skierowanym do Rosji i Ukrainy.

Biały Dom zaproponował m.in., by największa w Europie elektrownia w okupowanym przez Rosjan Enerhodarze została przekazana w ręce amerykańskich specjalistów. W świetle tej propozycji wytwarzana tam energia elektryczna miałaby docierać zarówno do miast kontrolowanych przez władze w Kijowie, jak i na tereny okupowane przez Rosjan. Odpowiedź Moskwy była do przewidzenia.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Donald Trump chce wykorzystać fundusze pomocowe USA do repatriacji Ukraińców
Konflikty zbrojne
Netanjahu wciąż podbija Gazę, Zachód traci cierpliwość
Konflikty zbrojne
Trump ogłasza przełom po rozmowach z Zełenskim i Putinem. „Zacznie się natychmiast”
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1180
Konflikty zbrojne
Największy rosyjski nalot na Ukrainę wspiera żądania Putina