W początkach swego kontrataku 10 i 11 września prowadzonego z miejscowości Koreniewo na południe, Rosjanie dotarli do odległej o 10 kilometrów Snagosti (przed wojną liczącej 500 mieszkańców). Rosyjskie Ministerstwo Obrony twierdzi, że jego oddziały zajęły ją, potem jeszcze 10 kolejnych wiosek i dotarły do miejscowości Wniezapnoje na ukraińskiej granicy (leżącej kolejne 15 kilometrów na południe).
Ale niezależni analitycy do chwili obecnej nie są w stanie znaleźć potwierdzenia odbicia przez Rosjan wszystkich tych miejscowości. Zdjęcia wywieszania rosyjskiej flagi na Snagostią pojawiły się w internecie dopiero po czterech dniach od rozpoczęcia rosyjskiego kontrataku.
To znak, że Ukraińcy zajadle bronią się w niej, mimo że już 10 września wjechała do Snagosti rosyjska kolumna kilku wozów bojowych i czołgów. Armia Kremla wymierzyła cios w odcinek frontu obsadzony przez oddziały ukraińskiej obrony terytorialnej, gorzej uzbrojone i wyszkolone niż jednostki walczące dalej na północy. Świadczy to o dobrym wywiadzie po rosyjskiej stronie, i o tym, że nawet drugorzędne, ukraińskie jednostki są bardzo trudnym przeciwnikiem dla elitarnych, rosyjskich oddziałów.
Walki elitarnych oddziałów armii Rosji i Ukrainy w obwodzie kurskim
Snagosti bowiem zaatakowały jednostki piechoty morskiej i spadochroniarzy – we wszystkich armiach świata uznawanych za najlepsze. W ostatnich dwóch dniach jednak ta rosyjska elita wpadła w końcu na ukraińską elitę i za Sngostią jeden z jej oddziałów wsparty 14 czołgami i wozami bojowymi został pobity przez ukraińskich spadochroniarzy.
Czytaj więcej
W wojnie Rosji z Ukrainą doszło do kolejnego istotnego przełomu - ocenił generał Roman Polko. Były dowódca GROM-u zaznaczył w rozmowie z "Faktem", że gdyby w 2008 r. państwa Zachodu postąpiły inaczej, dziś nie bylibyśmy świadkami eskalacji działań zbrojnych.