Zdaniem izraelskiego wywiadu wyrzutnie irańskich rakiet zostały już przygotowane do odpalenia. Ma to nastąpić w najbliższych dniach. Niewykluczone, że przed czwartkiem, kiedy to w Kairze miałaby rozpocząć się kolejna runda, prowadzonych przez pośredników, negocjacji pomiędzy Hamasem a Izraelem w sprawie zawieszenia broni w Strefie Gazy.
Hamas jest zainteresowany porozumieniem, lecz nie jest jasne, czy weźmie udział w tej rundzie rozmów. Presja amerykańskiej dyplomacji na ich uczestników jest ogromna. Do regionu przybywa w tych dniach sekretarz stanu Antony Blinken. Biały Dom jest przekonany, że porozumienie w sprawie rozejmu jest w stanie zapobiec dalszej eskalacji, gdyż usunięta zostanie główna przyczyna napięcia w postaci wojny w Strefie Gazy.
Problemy nowych władz Iranu opóźniają decyzję o rozpoczęciu odwetu na Izraelu
Pozostaje sprawa odwetu ze strony Iranu i sterowanego z Teheranu Hezbollahu. Tutaj Amerykanie wywierają presję na Iran poprzez zmasowaną koncentrację marynarki oraz lotnictwa w regionie. Ma być ostrzeżeniem dla Iranu, aby powstrzymał się od wywołania wojny regionalnej. Innymi słowy, aby odwet miał charakter ograniczony, tak jak to miało miejsce w kwietniu – po izraelskim ataku na irański konsulat w Damaszku.
Amerykańskie siły oraz kilku państw zachodnich pomogły w zestrzeleniu 99 proc. rakiet i dronów wysłanych w kierunku Izraela. Tak ma być i tym razem.
Oczekiwanie na odwet trwało wtedy dwa tygodnie. Tyle samo upłynęło już od od upokarzającego Iran zamachu w rządowej rezydencji w Teheranie na lidera Hamasu Ismaila Haniję oraz niemal równocześnie w Bejrucie na Fuada Szukra, postać numer dwa w Hezbollahu.