Wcześniej NBC News, powołując się na przedstawiciela amerykańskiego Departamentu Obrony podało, że amerykańscy komandosi brali udział w operacji antyterrorystycznej w prowincji Helmand, gdzie zostali zaatakowani. Komandosi mieli zostać ostrzelani z moździerzy i broni ręcznej. Terroryści być może uszkodzili również śmigłowiec, który przybył w miejsce ataku, by zabrać stamtąd rannych. 

Przed upublicznieniem tej informacji rzecznik koalicji NATO w Afganistanie poinformował, że amerykański śmigłowiec wylądował w prowincji Helmand z powodu "problemów technicznych". 

Wspierane przez amerykańskich żołnierzy afgańskie siły walczą w prowincji Helmand z talibami. Rzecznik talibów oświadczył 5 stycznia, że terrorystom udało się zestrzelić amerykański śmigłowiec.

Prowincja Helmand jest uznawana za jeden z głównych ośrodków oporu talibów. Stąd pochodzi też większość kontrolowanych przez terrorystów plantacji opium, ważnego źródła finansowania działań afgańskich talibów.