Oba kraje nordyckie zgodziły się zająć kwestiami bezpieczeństwa podniesionymi przez Turcję, a mianowicie obecnością organizacji kurdyjskich w Szwecji, które według Ankary mają powiązania z Partią Pracujących Kurdystanu (PKK), którą Turcja, UE i Waszyngton uznały za grupę terrorystyczną.
Szwecja i Finlandia zniosły ograniczenia w eksporcie broni do Ankary, a Szwecja zmieniła konstytucję, aby zaostrzyć krajowe przepisy antyterrorystyczne.
W międzyczasie Turcja naciskała na Szwecję o ekstradycję osób, które według niej mają powiązania z PKK lub zakazanym duchownym Fethullahem Gülenem, którego Ankara oskarża o planowanie zamachu stanu w 2016 r.
Na początku stycznia szwedzki premier Ulf Kristersson powiedział na konferencji poświęconej bezpieczeństwu wewnętrznemu, że Sztokholm nie będzie w stanie spełnić wszystkich żądań Turcji.
- Turcja potwierdza, że zrobiliśmy to, co obiecaliśmy, że zrobimy. Ale chcą też czegoś, czego my nie możemy i nie chcemy im dać. Tak więc decyzja należy teraz do Turcji – powiedział premier.
- Oczywiście w zasadzie chcielibyśmy ich widzieć w NATO, pod warunkiem, że spełnią warunki, na które się zgodziliśmy – tak zareagował İbrahim Kalın, .