Państwowa Służba Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych podała przed godz. 10:00 czasu polskiego, że w wyniku ostrzału Kijowa poszkodowanych zostało kilkadziesiąt osób. - Ratownicy w stolicy pracują jednocześnie w kilku miejscach. Obecnie ofiar jest już ponad trzydzieści. Liczba zabitych jest określana - powiedziała rzeczniczka.
Mer Kijowa Witalij Kliczko oświadczył, że stolica Ukrainy "jest atakowana przez rosyjskich terrorystów". Przekazał, że rosyjskie rakiety spadły w centrum miasta (w rejonie szewczenkowskim) oraz na terenie innej dzielnicy. "Alarm powietrzny, a tym samym zagrożenie, trwa" - podkreślił.
Kliczko zaapelował do mieszkańców Kijowa o pozostanie w schronach do czasu odwołania alarmu. "Jeśli nie ma pilnej potrzeby, lepiej nie jechać dziś do miasta" - zaznaczył. Jak przekazał, ulice w centrum Kijowa zostały zamknięte przez funkcjonariuszy organów ścigania, na miejscu ataków działają służby ratownicze.
Doniesienia o atakach rakietowych napływają w poniedziałek rano także z innych obwodów Ukrainy. Szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba oświadczył, że od rana "pozostaje w stałym kontakcie z partnerami, aby koordynować zdecydowaną reakcję na ataki Rosjan". Poinformował, że przerywa podróż do państw Afryki i natychmiast wraca na Ukrainę.