Ukraińcy wciąż w natarciu

Ukraińskie dowództwo po raz pierwszy oficjalnie przyznało, że armia wyzwala miejscowość za miejscowością na południowy wschód od Charkowa. Czego nie powiedzieli generałowie, to tego że zagraża to zamknięciem w „kotle” rosyjskich wojsk w Iziumie.

Publikacja: 08.09.2022 20:50

Ukraińcy wciąż w natarciu

Foto: AFP

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 197

Według informacji zastępcy naczelnika głównego wydziału operacyjnego ukraińskiego sztabu generalnego, generała Ołeksija Hromowa wyzwolonych zostało 700 kilometrów kwadratowych terenu. Ale generał podawał zdobycze łącznie dla okolic Chersonia (w zachodniej części frontu) oraz okolic Charkowa (na wschodzie). Z nieoficjalnych informacji wojskowych blogerów ukraińskich wynika, że w tym ostatnim rejonie armia odbiła ok. 400 km kwadratowych.

Czytaj więcej

Rzecznik rządu o ukraińskiej kontrofensywie: Nie jestem dziś optymistą

Hromow poinformował też, że w ataku trwającym od początku tygodnia wyzwolono 20 miejscowości, a wojska wdarły się na 50 kilometrów w głąb okupowanych terenów.

Jeszcze w środę wieczorem wydawało się, że natarcie utknęło w przewlekłych walkach o Bałakleję i Szewczenkowo. Jednak dzisiaj okazało się, że obie miejscowości są już zajęte przez Ukraińców. W tej pierwszej dodatkowo zdobyli duże, rosyjskie magazyny wojskowe. Tak, jak i w Werbiwce (na przedmieściach Bałaklei).

- Weszli od zachodu, było słychać serie z automatów, ale niedługo. Teraz jest cicho. Walk w mieście nie było. Najwyraźniej Rosjanie sami odeszli – powiedział jeden z mieszkańców Bałaklei ukraińskiemu wydaniu Strana.ua.

Atakujący po prostu omijali miejscowości, by nie wdawać się w wyczerpujące walki miejskie i parli dalej, wywołując panikę na rosyjskim zapleczu i zmuszając do odwrotu z zajętych pozycji.

Zawiodło całkowicie przeważające dotąd rosyjskie lotnictwo, gdyż Ukraińcy utworzyli w miejscu przebicia frontu silną obronę przeciwlotniczą.

W efekcie w czwartek późnym popołudniem pojawiły się (niepotwierdzone) informacje, że atakujący dotarli do miejscowości Sinicha i Senkowe, leżących na zachodnim brzegu rzeki Oskoł.

Jeśli okaże się to prawdą, oznaczać będzie przecięcie linii komunikacyjnych zgrupowania rosyjskich wojsk w Iziumie, leżącym na południe od terenów obecnych walk. W zamyśle rosyjskiego dowództwa z Iziumu miało zacząć się ostateczne natarcie na ukraiński Donbas. Ale teraz Ukraińcy są za plecami zgromadzonych tam żołnierzy. Ale ci – nie zwracając na nic uwagi – kontynuują atak na południe.

- Z właściwym Rosjanom przywiązaniem do raz zatwierdzonych planów nadal próbują wyjść na przedpola Sławianska. (…) Z wojskowego punktu widzenia to delikatnie mówiąc nierozsądne – ocenił ukraiński ekspert wojskowy, pułkownik rezerwy Konstantin Maszowec.

Ukraińskie szpice pancerne musiały dotrzeć też do innych miejscowości nad Oskołem, bo kolaboracyjne władze w czwartek po południu zarządziły ewakuację kobiet i dzieci z miejscowości Kupiansk (na północ od Sinichy – tam jest kolejna przeprawa przez rzekę) oraz z okolic samego Iziumu.

Rosyjscy korespondenci wojenni już skarżą się, że Ukraińcy zmiażdżyli front „potężną pięścią pancerną”. „Pięść” to było 15 czołgów…

- To jest trochę więcej niż ma kompania pancerna w armii amerykańskiej, dowodzonej przez kapitana. W rezultacie Rosjanie sami przyznają, że zostali pokonani przez odpowiednik wzmocnionej kompanii. A „siła czołgów” pochodzi od wyszkolenia załóg i ich woli walki – podsumował przełamanie rosyjskiego frontu były dowódca amerykańskich wojsk w Europie, generał Mark Hertling.

Jako pierwsze z linii frontu uciekły najbardziej doświadczone rosyjskie oddziały desantowe. Pozostała quasi-policyjna rosyjska Gwardia Narodowa, w Rosji służąca do tłumienia rozruchów, która dowódcy chyba nie zorientowali się co się dzieje. Eksperci podejrzewają, że skierowano ją tam tylko po to, by pilnowała zaplecza. Ale w rezultacie trzy jej oddziały  zostały otoczone i nie wiadomo, co się z nimi stało. W internecie pojawiło się jedynie nagranie jednego z gwardzistów, wziętego do niewoli i zmuszonego do wykrzykiwania: „Putin to dyktator!”.

Zastosowana przez Ukraińców taktyka błyskawiczny ataków pancernych (choć tylko kilku lub kilkunastoma czołgami) okazała się zabójcza dla rosyjskiej armii. Zerwana łączność między oddziałami i ze sztabami, część uciekająca, część broniąca się, chaos na froncie i zapleczu – to jego efekty. W dodatku nie widać rosyjskich rezerw, które Kreml mógłby wysłać na zagrożony odcinek. Z okolic donbaskiej Awdiejewki  okrężną drogą ściągnięto jedynie najemników z firmy „Wagner”, o czym wszyscy dowiedzieli się, gdy Ukraińcy pokazali złapanych jeńców z tej formacji.

Według informacji zastępcy naczelnika głównego wydziału operacyjnego ukraińskiego sztabu generalnego, generała Ołeksija Hromowa wyzwolonych zostało 700 kilometrów kwadratowych terenu. Ale generał podawał zdobycze łącznie dla okolic Chersonia (w zachodniej części frontu) oraz okolic Charkowa (na wschodzie). Z nieoficjalnych informacji wojskowych blogerów ukraińskich wynika, że w tym ostatnim rejonie armia odbiła ok. 400 km kwadratowych.

Hromow poinformował też, że w ataku trwającym od początku tygodnia wyzwolono 20 miejscowości, a wojska wdarły się na 50 kilometrów w głąb okupowanych terenów.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Konflikty zbrojne
ONZ: Izrael stosuje głód jako broń? To może być zbrodnia wojenna
Konflikty zbrojne
Pieskow o planach zamknięcia Telegrama. Rzecznik Kremla ostrzega twórców komunikatora
Konflikty zbrojne
Rosja uderzy w Litwę z Białorusi? Pojawiają się niepokojące sygnały
Konflikty zbrojne
Władimir Putin mówił o tym czy Rosja mogłaby zaatakować Polskę
rozmowa
Tadżycki opozycjonista: Modlę się, żeby nie było żadnych ataków w Polsce