Według komunikatu MON od 24 lutego zginęło 1083 rosyjskich żołnierzy. Wśród nich 217 oficerów.
Obecnie na liście strat rosyjskiego resortu wojskowego znajduje się 10 pułkowników, 20 podpułkowników, 31 majorów i 155 młodszych oficerów.
Według danych podawanych przez Kijów, zginęło już siedmiu rosyjskich generałów, ale Moskwa potwierdziła jedynie śmierć generała dywizji Andrieja Suchowieckiego.
Tak duża liczba oficerów na listach ustalonych strat nie oznacza, że co piąty Rosjanin, który zginął na polu walki, był oficerem. Tradycyjnie ciała zmarłych dowódców armia rosyjska stara się priorytetowo odesłać do domu, a ich śmierć jest częściej ogłaszana publicznie, mówi Samuel Crenny-Evans z Brytyjskiego Królewskiego Instytutu Studiów nad Obronnością i Bezpieczeństwem, cytowany przez rosyjską redakcję BBC, która od połowy marca jest zablokowana na terenie całego kraju .
Analizując oficjalną listę potwierdzonych ofiar, można także zauważyć, że 15 proc. wszystkich zidentyfikowanych zabitych służyło w oddziałach powietrznodesantowych. Eksperci, z którymi rozmawiała BBC, zauważają, że rosyjscy spadochroniarze są powszechnie wykorzystywani do rozwiązywania zadań, które teoretycznie mogłyby zostać zlecone konwencjonalnej piechocie. Jednak rosyjscy dowódcy wojskowi wolą korzystać z Sił Powietrznodesantowych, ponieważ jednostki te są zazwyczaj znacznie lepiej przygotowane zarówno fizycznie, jak i psychicznie.