Rosjanie i wojna. Mimo blokady informacyjnej codziennie protestują tysiące

W trzecim tygodniu agresji na Ukrainę większość Rosjan ją popiera. Ale mniejszość się nie poddaje.

Publikacja: 14.03.2022 21:00

Policja aresztuje protestujących przeciw wojnie w pobliżu Kremla

Policja aresztuje protestujących przeciw wojnie w pobliżu Kremla

Foto: afp

– Społeczne poparcie dla Putina obecnie wzrosło, i to jest uzasadnione wojenną mobilizacją (propagandy) – uważa miliarder, emigrant i były więzień Putina Michaił Chodorkowski.

Rządowe ośrodki socjologiczne twierdzą, że 71 proc. respondentów „popiera specjalną operację” na Ukrainie, a aż 84 proc. „ufa armii”. Jednak dane pochodzące od socjologów wynajętych przez rosyjskie władze nie są zbyt wiarygodne.

Blokada i protest

Niezależni rosyjscy badacze przeprowadzili za to monitoring sieci społecznościowych. Wynika z niego, że wojnę wspiera około 52 proc. ich użytkowników (mniej niż w badaniach ośrodków rządowych, ale i tak ponad połowa), a ok. 30 proc. jest przeciw. Według socjologów pozostałe 20 proc. „milczeniem wyraża zgodę” na agresję.

Czytaj więcej

Czy można ustanowić strefę zakazu lotów nad Ukrainą? Gen. Drewniak wskazuje warunki

Wszyscy są zgodni, że to efekt działania kremlowskiej propagandy. Wojny nie wolno nazywać wojną, lecz „operacją specjalną”. Większość Rosjan jest prawdopodobnie przekonana, że walki trwają wyłącznie wokół Donbasu, bo tak twierdzi państwowa telewizja. Mało kto wie o oblężeniu Mariupola czy Charkowa oraz zajadłych bitwach na przedmieściach Kijowa.

„Zapytałam siostrę: Ty naprawdę nie wierzysz, że Rosja na nas napadła? A ona: to wszystko fake newsy” – opisywała swe kontakty z rosyjską rodziną mieszkanka Charkowa, której udało się uciec do Polski. „Nadal niewzruszenie wierzą, że Rosja nie może na nikogo napaść i w ogóle nie popełnia błędów” – dodała.

Czytaj więcej

Marcin Samsel: Pospolite ruszenie już nie wystarcza

W kraju nie ma już żadnych niezależnych mediów. Wszystkie albo zamknięto, albo zapowiedziały, że nie będą pisać o wojnie (jak „Nowaja Gazieta”, na której czele stoi zeszłoroczny laureat Pokojowej Nagrody Nobla Dmitrij Muratow). Setki dziennikarzy wyjechały z Rosji, bojąc się represji. Zablokowano dostęp do Facebooka, Twittera czy Instagramu. Jednak internetu nie zablokowano i kto chce, ten może znaleźć w nim prawdziwe informacje.

Mimo blokady informacyjnej codziennie od wybuchu wojny tysiące Rosjan protestują na ulicach. I to nie tylko największych miast – pikiety i manifestacje odbywają się każdorazowo w kilkudziesięciu z nich (od 30 do 60). Zatrzymano już co najmniej 15 tys. osób. Według świeżo uchwalonych przepisów za „tworzenie i rozpowszechnianie dezinformacji o działaniach sił zbrojnych” można dostać do 15 lat łagru. Na razie z tego paragrafu skazano 64 osoby, na szczęście tylko na grzywny.

Czytaj więcej

USA: Prawie wszystkie ofensywy Rosjan zostały zatrzymane

Represjom na ulicach towarzyszy exodus lepiej wykształconych i zasobniejszych Rosjan za granicę. Nikt dokładnie nie wie, ilu uciekło przed wojną i ewentualną mobilizacją. Eksperci mówią nawet o setkach tysięcy w ciągu dwóch tygodni. Faktem jest, że do stolicy Armenii Erywania już przyjechało 50 tys. osób, podobnie jest w Gruzji (20 tys.) czy Turcji. – Żelazna kurtyna opuszcza się z taką szybkością, że umknąć zdążyli tylko najbystrzejsi, a ci, co nie zorientowali się na czas, już nie zdążą. Jak w Niemczech w 1939 roku – mówi Jewgienij Cziczwarkin, biznesmen, który jeszcze w 2008 roku uciekł z Rosji do Londynu.

– Ludzie na razie odrzucają logiczne argumenty. Ale mimo to można próbować przekonywać ich, pokazując, do czego wojna doprowadziła na Ukrainie i jak słaba okazała się rosyjska armia – uważa Chodorkowski.

Cukier i inne luksusy

Chodorkowski sądzi jednak, że wraz z coraz widoczniejszym działaniem zachodnich sankcji zmieni się też nastawienie społeczne. – Musi minąć jeszcze kilka tygodni, nim ludzie zaczną pytać: kto jest winien – mówi. Podobnie uważa Cziczwarkin. – To javelin (pocisk przeciwpancerny – red.) leci kilka sekund, sankcje tak nie działają. One doprowadzą jednak do totalnej pauperyzacji, a ponad połowa ludzi nadal jeszcze nie wie, co się tak naprawdę stało – opisuje sytuację.

Czytaj więcej

Wojna zbliża się do granic NATO. Joe Biden może przylecieć do Polski

Już jednak pojawiają się pierwsze informacje z poszczególnych regionów o brakach towarów w sklepach. W Pskowie zniknął cukier, w Kaliningradzie – podpaski, w niektórych miastach Rosji zabrakło papierowej taśmy do drukowania rachunków w kasach (okazało się, że sprowadzano ją z Niemiec). Według gazety „Kommiersant” w ciągu jednego tygodnia ceny skoczyły o ponad 10 proc. – „to rekord od 1998 roku (gdy w Rosji wybuchł kryzys – red.)”.

Zamykaniu kolejnych zachodnich firm w Rosji towarzyszą jednak komentarze: – „No i niech idą, mamy własne”. Podobnie żegnano na przykład sieć McDonald’s: kremlowscy propagandyści przekonywali, że już wkrótce zastąpi ją rosyjska.

Czytaj więcej

Krwawe surowce z Rosji. Unijne sankcje omijają kluczową branżę

„Nie umiemy działać tak, jak oni. Ani technologicznie, ani z punktu widzenia zarządzania i marketingu” – przestrzegł jednak Michaił Gonczarow, właściciel sieci Tieremok oferującej dania tradycyjnej rosyjskiej kuchni. „To są efekty dziesięcioleci ciężkiej pracy setek tysięcy menedżerów, specjalistów od marketingu, inżynierów” – dodał o wszystkich zachodnich firmach opuszczających kraj, odpowiadając jednocześnie propagandzistom zapewniającym, iż w ciągu kilku miesięcy luki na rynku zostaną zapełnione.

– Społeczne poparcie dla Putina obecnie wzrosło, i to jest uzasadnione wojenną mobilizacją (propagandy) – uważa miliarder, emigrant i były więzień Putina Michaił Chodorkowski.

Rządowe ośrodki socjologiczne twierdzą, że 71 proc. respondentów „popiera specjalną operację” na Ukrainie, a aż 84 proc. „ufa armii”. Jednak dane pochodzące od socjologów wynajętych przez rosyjskie władze nie są zbyt wiarygodne.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
ONZ: Odgruzowanie Strefy Gazy może zająć kilkanaście lat
Strefa Gazy
Nie żyje dziecko, która urodziło się po śmierci matki w izraelskim nalocie
Konflikty zbrojne
Ukraina otrzymała zgodę na atak. Wcześniej USA nie dawały zielonego światła
Konflikty zbrojne
Po dwóch latach wojny Szojgu mówi, że "Rosja nie miesza się w sprawy innych państw"
Konflikty zbrojne
Ukraina musiała wycofać czołgi Abrams z linii frontu