Raport zatytułowany "Eliminacja nuklearnego zagrożenia" ("Removing the Nuclear Threat") przygotował ośrodek Stratfor. Według przedstawionej tezy do przeprowadzenia precyzyjnych nalotów na główne ośrodki atomowe na północ od 38. równoleżnika wystarczyłoby zaledwie 10 bombowców B2 i 24 myśliwce F-22.

Maszyny rozmieszczone na lotniskach wojskowych w Japonii i na Południu punkt po punkcie eliminowałyby północnokoreańskie punkty oporu. F-22 (tzw. Raptory) zrzucałyby bomby 450-kilogramowe GBU-32 JDAM, natomiast niewykrywalne dla radarów B2 przypominające wielce latające skrzydła mogłyby działać z masywnymi GBU-31 JDAM o wadze 16 900 kg sztuka lub zabierać na pokład parę niewiele lżejszych GBU-57 MOP (13 600 kg). 34 samoloty miałyby według strategów potencjał rozmontowania reżimu. Amerykanie twierdzą, że pomimo gęsto rozmieszczonej siatki stanowisk obrony przeciwlotniczej, Pjongjang dysponuje technologią zbyt przestarzałą, by namierzyć bombowe stealth i nowoczesne Raptory.

Stratfor ocenia jednocześnie, że w przypadku konfliktu USA muszą liczyć się z ryzykiem odnośnie przeniesienia działań wojennych na teren Japonii i Korei Południowej. Północnokoreańska artyleria, duma Kim Dzong Una, byłaby w stanie spowodować zniszczenia w Seulu, jednak nie byłyby tak dewastujące, jak twierdzi sam reżim.

Marynarka Stanów Zjednoczonych powinna dokończyć operację z pomocą 2 okrętów podwodnych klasy Ohio. Wyposażone w pociski Tomahawk, mogłyby niszczyć kolejne cele na terenie Północy.

Hipotetyczny scenariusz zakłada, że konflikt pochłonąłby do 250 tys. ofiar w samej tylko Korei Południowej. Prawdopodobnie w jego trakcie użyta zostałaby broń chemiczna i biologiczna.