Czy w Ministerstwie Sprawiedliwości działa dalej grupa hejterska? Trzeba chyba postawić takie pytanie po wpisie wiceszefa tego resortu na Twitterze. We czwartek minister zareagował na niepokojące wydarzenia, które miały miejsce w sądzie w Rybniku. „Są trzy prawdy: świento prawda, tys prawda i... prawda wg Iustitii. Był nożyk do obierania ziemniaków, podobno nikt nikogo nie skopał, lekarz nie musiał interweniować, a awanturujący się mężczyzna został zatrzymany. Niezależnie od tego, nie ma zgody na jakąkolwiek przemoc”.
W ten sposób wiceminister odniósł się do ujawnionego przez stowarzyszenie Iustitia incydentu. We czwartek na Facebooku stowarzyszenia pojawił się komunikat: „Dziś sędzia Sylwia Rehlis z Sądu Rejonowego w Rybniku została napadnięta przez podsądnego na posiedzeniu. Podsądny przeskoczył przez stół sędziowski uderzył ją w pięścią w okolice obojczyka a następnie skopał. Protokolant obezwładnił napastnika.”
A jak policja opisuje te wydarzenia? - Jak ustalili mundurowi, podczas rozprawy 39-letni mieszkaniec Wodzisławia Śląskiego zaatakował sędzię prowadzącą rozprawę. Napastnik został obezwładniony przez protokolanta, a następnie wyprowadzony z sali przez pracownika ochrony. Mężczyznę zatrzymali policjanci. Na szczęście sędzia nie potrzebowała pomocy medycznej. Okazało się, że przychodząc do sądu, mężczyzna miał w kieszeni mały nóż. Jednak oddał go do depozytu ochronie sądu, gdy przechodził przez tzw. bramki – powiedział "Dziennikowi Zachodniemu" przedstawiciel Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Czy w sytuacji, do której doszło, najistotniejsze jest to, że sędzia nie została skopana i nie trzeba było wzywać karetki? A może to, że w ogóle ktoś fizycznie zaatakował sędziego. No właśnie. Dlatego wpis ministra trzeba napiętnować. Użyte w nim sformułowania mają na celu bagatelizowanie tego zdarzenia. Odwołanie się do starego powiedzenia, że świadectwo Iustitii to "g... prawda" to bagatelizowanie faktu, że mężczyzna próbował wnieść do sądu nóż, jak również ironizowanie, że nikt nikogo nie skopał i nie trzeba było wzywać karetki. No prawie nic się nie stało – chce nas przekonać minister, choć na wszelki wypadek potępia „jakąkolwiek” przemoc. Jakąkolwiek? Przecież w budynku sądu zaatakowano sędziego, urzędnika reprezentującego państwo polskie. Obywatel, zamiast odnieść się do sędzi z szacunkiem, użył wobec niej przemocy fizycznej. W takiej sytuacji atakowanie stowarzyszenia Iustitia, które poinformowało o sprawie, to próba mydlenia oczu.
Minister sprawiedliwości jest między innymi odpowiedzialny za bezpieczeństwo i szacunek do sędziów. Ale ponieważ sprawę ujawniło stowarzyszenie krytyczne wobec tej władzy, to stara się wydarzenie zbagatelizować. Czy pan Wójcik jest wiceministrem sprawiedliwości, czy członkiem grupy hejterskiej, założonej przez byłego już wiceministra Łukasza Piebiaka, który stracił stanowisko po tym, jak Onet ujawnił, że z teczek personalnych sędziów przeciekały do hejterskich kont informacje wrażliwe o sędziach krytycznych wobec władzy?