Formalna podstawa tej decyzji jest wręcz groteskowa i trudno nie zadawać tu szeregu zasadniczych pytań. Te pytania nie brzmią jednak wystarczająco głośno: media warszawki skutecznie zagłuszyły je duperelną w swej istocie sprawą laptopa.
Wypuszczenie z więzienia wyjątkowo groźnych bandytów z gangu „obcinaczy palców” to rzecz więcej niż dziwna, a zwolnienie ich po tym, jak dla uczczenia odzyskanej wolności pobili policjantów, wręcz stawia włosy na głowie.
Podobnie jak trzyipółletnia bezradność prokuratorów wobec Marka Dochnala, któremu ani nie postawili zarzutów, ani go nie uniewinnili. Ale minister Ćwiąkalski nie ma czasu zająć się tymi sprawami, pochłonięty demonstrowaniem ułamanej klapki.
Poważne pytania każe postawić przeszłość nowo mianowanego szefa ABW i nie jest to jedyna rzecz, która bardzo niepokoi w naszych specsłużbach. Ale rządzący, a w ślad za nimi usłużne im media, czynią aferę Watergate z domniemanego zagłuszania pielęgniarek.
Być może złamano tu jakieś procedury, ale dużo mniej od tej zamierzchłej sprawy interesują mnie ci, którzy dziś, sądzę, że świadomie i interesownie, podejmują decyzje o medialnym zagłuszaniu rzeczywistych problemów i odwracaniu uwagi wyborców od coraz bardziej widocznego faktu, iż w obiecywanym przez Tuska „przywracaniu normalności” (kto pamięta, że to hasło z propagandy stanu wojennego?) chodzi o tę normalność, którą zepsuły nieporozumienia pomiędzy grupą trzymającą władzę a Michnikiem.