Oto właśnie szef MON zaszokował media powołaniem do rady nadzorczej Agencji Mienia Wojskowego Ryszarda Majdzika znanego głównie ze skandalu, jaki wywołał w 1997 roku, gdy wzywał, by “politycy o żydowskich korzeniach startowali z list mniejszości żydowskiej”. A przecież wystarczyło wstukać nazwisko Majdzika do wyszukiwarki internetowej, by - choćby z portalu Nigdy więcej - dowiedzieć się o wydarzeniach sprzed 11 lat. Okazuje się jednak, że asystenci ministra nie zadali sobie tego trudu.
Pod wpływem mediów Majdzik został zdymisjonowany. Inny przykład - przewodniczącym rady nadzorczej AMW jest Otto Cymerman, do niedawna prezes spółki Ramwar, której kontrowersyjne interesy bada prokuratura.
Czy ktoś kiedykolwiek zapytał, na jakiej zasadzie Bogdan Klich ustala składy rad nadzorczych agencji podległych MON? A co dzieje się w resorcie obrony? Dlaczego w ciągu trzech miesięcy do dymisji musiało się podać aż trzech wiceministrów?
Kolega partyjny Klicha Jarosław Gowin przyznał niedawno, że dymisje w większości miały podłoże lustracyjne. Jak w takim razie minister sprawdzał kandydatów do funkcji wymagających najwyższych kwalifikacji i gwarancji bezpieczeństwa? Czy opinia publiczna nie ma prawa do wiedzy o okolicznościach odejścia zastępców Klicha? Pytania na temat MON mnożą się jak króliki. A to i tak nie wszystko.
Gdy Antoni Macierewicz oskarża pułkownika Grzegorza Reszkę p.o. szefa kontrwywiadu o szykanowanie funkcjonariuszy, którzy trafili tam za czasów PiS, Klich broni Reszki, deklarując, że ma do niego zaufanie. Jednocześnie informuje, że Reszka pewnie nie będzie pełnił funkcji szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego, gdyż ma inne plany. Jakie? Nie wiemy, bo - jak wiadomo - wojsko to same tajemnice.