Bądźmy szczerzy – o ile cesarz Józef niewiele wiedział o muzyce i w rozmowie z Mozartem wygadywał bzdury, o tyle Platforma Obywatelska ma rację, że w Polsce jest mnóstwo przepisów, bez których moglibyśmy żyć tak samo, a często nawet lepiej niż obecnie. Jednak aby owe ustawy przestały nas krępować, z rządu powinny dziś płynąć szybką ścieżką projekty nowelizacji likwidujące absurdalne przepisy. A parlament powinien nad tymi projektami pracować pełną parą.

Dlaczego więc Sejm się nudzi, a Senat odwołuje posiedzenia? Czy dlatego, że politycy PO powoli wgryzają się w sprawy rządzenia państwem i nie bardzo wiedzą, które przepisy należy zlikwidować – podobnie jak Józef II nie potrafił odpowiedzieć na pytanie Mozarta, które nuty powinny być wykreślone? To nie najgorsza hipoteza – bo pewnie w końcu PO nauczy się sztuki rządzenia i zacznie likwidować zbędne ustawy.

Gorzej, jeśli bezczynność to świadoma taktyka Platformy. Jeśli nieprzypadkowo za upraszczanie przepisów nie odpowiada ani rząd, ani żaden z poważnych i wpływowych polityków PO. Jeśli do tej pracy celowo skierowano słynącego raczej z ekstrawagancji i niemającego dużego politycznego autorytetu posła Janusza Palikota.

Czy nie chodzi tylko o to, aby nic nie zmienić, bo politycy, którzy wiele robią, zawsze się komuś narażą? Jak nie urzędnikom, to przedsiębiorcom. Jak nie lekarzom, to pacjentom. A przecież – zgodnie z łatwym do przewidzenia planem obecnie rządzących – premier ma bez uszczerbku dociągnąć do wyborów prezydenckich, co pewien czas z tryumfem ogłaszając dyplomatyczne odwilże i wygłaszając optymistyczne orędzia.

Obym nie miał racji. Obyśmy nie musieli za prezydenturę Donalda Tuska zapłacić dwoma latami sejmowej bezczynności. Bo w tej kakofonii przepisów naprawdę trudno już żyć.