Do jednego lefebrystycznego worka publicysta wrzuca wszystkich, których nie lubi. Co gorsza, owe szwarccharaktery ośmielają się publicznie pisać i mówić o Kościele. Szostkiewicz rwie szaty, ubolewając, że siła „środowisk umiarkowanych" w Kościele jest minimalna wobec takich gigantów medialnych jak Dariusz Karłowicz, Grzegorz Górny czy Paweł Milcarek.
A co z „Tygodnikiem Powszechnym", „Więzią", „Znakiem", rubryką „Arka Noego" w „Gazecie Wyborczej" czy kanałem TV Religia? Co z felietonami Szymona Hołowni w „Newsweeku"? Owszem są, ale giną w natłoku kryptolefebrystów.
W filmach grozy najstraszniejsi są kosmici do złudzenia przypominający ludzi. Podobnie u Szostkiewicza najgroźniejsi są ci, którzy pod maską katolików ukrywają ultrakatolicyzm. Jak więc podczas tej upiornej inwazji rozpoznać katolika normalnego, który z ultrakatolickim wynaturzeniem nie ma nic wspólnego? To proste – wystarczy ubolewać nad obecnym papieżem, kwestionować nauczanie Watykanu w sprawach obyczajowych, żalić się w rozmowach z zachodnimi dziennikarzami na polski zaduch. Wtedy zostanie się uznanym przez Szostkiewicza za katolika. Prawdziwego, a nie pachołka „pancernego papieża".
Dotąd kościelnych konserwatystów malowano na łamach „Polityki" czarną barwą. Teraz Szostkiewicz uznał, że do palety trzeba dodać kolor brunatny. Publicysta sugeruje zatem, że „Teologia Polityczna" prezentuje spójną linię ideową: Dariusz Karłowicz, Marek Cichocki, Dariusz Gawin to spadkobiercy Carla Schmitta, który miał flirt z nazizmem. „Frondę" załatwił jeszcze łatwiej – wyszukał jeden z tysięcy wpisów na jej internetowym forum na temat Holokaustu i już daje do zrozumienia, że Grzegorz Górny niewiele różni się od osławionego biskupa Williamsona.
Ludzie katolickiej prawicy prócz czasopism mają programy w mediach elektronicznych – bije na alarm Szostkiewicz. No właśnie, ale co dalej? Dlaczego pan Adam nie występuje o specjalną klauzulę w nowej ustawie o mediach zakazującą takim ludziom pojawiania się na antenie? Dlaczego nie wystąpi do ABW o konfiskatę pism, w których pisują? Dlaczego wreszcie nie pozbawić ich obywatelstwa RP? Niech sobie jadą do Watykanu i niech im Benedykt udziela paszportów watykańskich, skoro tak go kochają.