Pomoc dla powodzian rzecz chwalebna. Ale czas na nią był (i był przez wielu intensywnie wykorzystywany), gdy powódź trwała. Wtedy trzeba było urządzać zbiórki pieniędzy i darów. A jeśli nie udało się zorganizować pomocy na bieżąco, i chodzi już nie o pomoc powodzianom, tylko o narodową zbiórkę na sprzęt przeciwpowodziowy, to cóż by to była za różnica, gdyby imprezę urządzono tydzień wcześniej albo tydzień później? Tym bardziej, jeśli dała ona okazję do ataków samego Owsiaka na TVP i kryptowyborczej propagandy niektórych kibicujących mu środowisk?
Przygotowanie systemu obrony na okoliczność klęsk żywiołowych to bez wątpienia obowiązek państwa. Równie oczywisty jak zapewnienie bezpieczeństwa i wymiaru sprawiedliwości. To jest właśnie, wedle klasycznej definicji Abrahama Lincolna, to, "czego obywatele nie mogą zapewnić sobie we własnym zakresie", i czym musi się zająć władza publiczna. Jak się tym zajmuje u nas, pokazały niedawne wydarzenia. Praktycznie nie było na wałach wojska, bo dla spełnienia populistycznych obietnic zostało zredukowane do garstki żołnierzy zawodowych, przeważnie podoficerów i oficerów. Nie było Obrony Cywilnej, bo została ona w praktyce zlikwidowana. Pozostała właściwie tylko Ochotnicza Straż Pożarna i pospolite ruszenie obywateli, ale to akurat żadna zasługa władzy.
To miło ze strony Owsiaka, że pomaga rządowi zatuszować blamaż. Choć pilniejsze od mówienia: "stop powodzi" koncertami i zbiórkami, jest wyraźne i dobitne powiedzenie rządzącym: "róbta, co do was należy".
[ramka][link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2010/07/04/wielka-orkiestra-wyborczej-pomocy/]Skomentuj [/link][/ramka]