Można się spodziewać, że chór krytyków polskich władz, które miały się zgodzić na to, by amerykańskie służby wyprawiały w Polsce, co chcą, ze specyficznymi więźniami, jeszcze się powiększy. Także w naszym kraju. I krzyk będzie wielki. Oburzenie i poszukiwanie winnych. Bo sposób traktowania w tajnych więzieniach Chalida Szejka Mohammeda (numer 2 w al Kaidzie) i innych organizatorów zamachów terrorystycznych urasta do największej zbrodni współczesnej Europy. Może nawet obrońcy praw terrorystów uznają, że na chwilę należy zawiesić zakaz wykonywania w Polsce kary śmierci, by dokonać egzekucji Aleksandra Kwaśniewskiego, bo to w czasach jego prezydentury się to wszystko działo.
Dominująca ocena walki z terroryzmem na samym początku tego wieku jest niepokojąca. Co prawda, jeżeli tajne więzienia CIA rzeczywiście w Polsce były i torturowano w nich podejrzanych, było to złamanie prawa. Ale trzeba sobie przypomnieć, co było na drugiej szali – chęć uniknięcia kolejnych wielkich zamachów dokonywanych przez terrorystów islamskich. Świeżo po 11 września 2001 roku.
Gdy w filmie policja nie może konwencjonalnymi środkami wydobyć z przestępcy informacji, która pozwoli uratować życie uprowadzonego, to większość widzów się wścieka. Bo kryminalista ma tak wiele praw. Podobnie jest z tajnymi więzieniami CIA, ale tu stawka była większa: życie tysięcy ludzi, bezpieczeństwo państw i kondycja cywilizacji zachodniej. Jeżeli polscy politycy wydali zgodę na torturowanie islamskich terrorystów, to niedobrze. Ale co by było, gdyby nie wydali?
Najgorsze, że teraz już żaden polityk nie będzie sobie zadawał takich pytań: co jest na drugiej szali. Każdy odrzuci propozycję z Ameryki. Zwłaszcza że, jak widać, w CIA nie ma tajemnic i prędzej czy później wszystko się wyda.
To dobra wiadomość dla al Kaidy.