Rozdał za to całkiem obszerną książeczkę, nad którą warto się pochylić. Lektura kolejnej odsłony projektu programu PiS jest dużo ciekawsza od politycznego przesłania wczorajszej konferencji.
Nie miejsce w tym komentarzu na ocenę ponad 200-stronicowego dokumentu. Pobieżna lektura wskazuje, że warto poddać go – także krytycznej – ocenie. I warto też przypomnieć, że cztery lata temu w kampanii ówczesna partia opozycyjna serwowała nam wyłącznie atak na rządzących i dopiero tuż przed wyborami wydała z siebie 90-stronicowy, drukowany dużą czcionką, bardzo ogólny produkt programopodobny. Dziś opozycja traktuje wyborców poważniej.
Szkoda jednak, że we wczorajszym wystąpieniu prezes PiS skupił się na ocenie obecnego stanu polskiej polityki. To prawda, że media źle traktują PiS. To prawda, że większość z nich nie kontroluje rządzących w należyty sposób. To prawda, że Platforma słabo rządzi, nie reformuje, nie posuwa rozwoju Polski to przodu. To prawda, że przed wyborami nie może się pochwalić nowymi drogami, więc chwali się nowo nabytymi twarzami. To prawda, że mamy za sobą stracone cztery lata. Ale to wszystko wiemy bardzo dobrze.
Jarosław Kaczyński krytykujący rządzących to nic nowego i nic ekscytującego. W ten sposób, wyłącznie krytykując Donalda Tuska, nie jest w stanie zainteresować nikogo poza swoim stałym elektoratem. Byłby ciekawszy, gdyby odwrócił proporcje. Gdyby większą część wystąpienia poświęcił prezentacji celów swojej partii, omówieniu najważniejszych punktów jej programu.
W zdrowym państwie powinna być opozycja zdolna do przejęcia władzy. Opozycja potrafiąca nie tylko przygotować dobry program, ale też, umiejąca przedstawić wyborcom porywającą wizję przyszłości. W Polsce wciąż – mimo nicnierobienia i kolejnych porażek ekipy Donalda Tuska – partia rządząca nie ma takiego konkurenta.