Tragiczny jest przede wszystkim wynik lidera ludowców, który uzyskał według pierwszych sondaży zaledwie 2,5 proc. Jeszcze w maju w tym kandydacie widziano przez chwilę lidera całej opozycji, po falstarcie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, której wyniki wtedy zaczęły pikować. Niektóre sondaże nie tylko wieszczyły udział Kosiniaka-Kamysza w II turze, ale nawet obiecywały zwycięstwo nad Andrzejem Dudą. Tak się jednak nie stało.
Prezesowi PSL zabrakło odwagi, a jego sztabowcom strategicznego myślenia. Gdyby Kosiniak-Kamysz poparł majowe wybory forsowane przez PiS, otworzyłby sobie drogę do pretendowania do miana lidera opozycji, a nawet do powalczenia o prezydenturę lub co najmniej o bardzo dobry wynik. Dołączył jednak do zwolenników przesunięcia wyborów. To otworzyło Koalicji Obywatelskiej drogę do wymiany Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na Rafała Trzaskowskiego.