Przedstawiane dziś przez „Rzeczpospolitą" wyniki smoleńskiego sondażu świadczą przede wszystkim o zdrowym rozsądku Polaków. Jedynie 14 proc. badanych jest zdania, że przyczyną tragedii 10 kwietnia 2010 r. był zamach. W dodatku aż ?48 proc. uważa, że katastrofa była wynikiem wypadku.
To zła wiadomość dla polityków, ekspertów i publicystów, którzy z udowadniania, że pasażerowie tupolewa zostali celowo zamordowani, uczynili główne pole swojej działalności. Jeśli 100-procentową pewność co do ich tez ma jedynie kilkanaście procent Polaków, to albo są oni mało przekonywający, albo tezy te nie wytrzymują krytyki. Warto tu zwrócić uwagę, że niemal dwukrotnie mniej jest pewnych, że doszło do zamachu, niż tych, którzy deklarują poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości (PiS ma w sondażach około 30 proc. poparcia).
Ale wynik naszego sondażu to również zimny prysznic dla odpowiedzialnych za wyjaśnianie przyczyn tragedii organów państwa. Co trzeci badany nie chce przesądzać, czy doszło do zamachu czy do katastrofy.
Zastanawia też ilość osób, które mają wątpliwości co do tego, czy przyczyny katastrofy zostały wyjaśnione. O tym, że tak się stało, przekonana jest tylko jedna trzecia Polaków. Bardzo wielu z nas ma tu poważne wątpliwości. Co więcej, również 30 proc. ankietowanych uważa, że jeszcze nie poznaliśmy prawdy o tragedii i nie poznamy jej nigdy. Niemal ?20 proc. również jest zdania, że wyjaśnienie przyczyn katastrofy to zadanie, przed którym dopiero stoimy. ?Nie mogło chyba być gorszej oceny trwającego przez cztery lata śledztwa, jak również oceny pracy rządowego zespołu pod kierownictwem Jerzego Millera.
Co ciekawe, nasz sondaż obala coraz popularniejszą tezę, jakoby Polacy mieli już dość Smoleńska. Tylko około 10 proc. badanych w naszym sondażu odpowiedziało, że w ogóle nie interesuje się tą sprawą.