Nikt tak nie zaszkodził pani premier Ewie Kopacz jak dwie przesłodzone sesje dla kobiecego magazynu i telewizyjnego programu przedzielone jedną konferencją prasową. Nie lepiej wygląda najnowsza sesja byłej wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej dla tego samego magazynu, który już raz stał się źródłem kłopotów i kpin z Ewy Kopacz. Najbardziej krytyczne i aferalne materiały w mediach nie pogrążają wizerunku osób sprawujących kluczowe funkcje tak bardzo, jak w założeniu przyjemne sesje, w których prezentują się takimi, jakimi są naprawdę.
Do pani komisarz Elżbiety Bieńkowskiej nie mam pretensji, że rozmawia z prasą kobiecą. Nie mam pretensji, że troszkę plotkuje i opowiada o tym, co może zainteresować czytelniczki prasy dla pań. To zupełnie naturalne.
Tym jednak co wprawiło mnie w największe zdumienie, była słabość pani komisarz do magii i wróżb. Bieńkowska przyznaje, że duże znaczenie mają dla niej znaki zodiaku (na przykład w relacjach małżeńskich), przyznaje, że lubi wróżby, numerologię itp. „Bardzo lubię wróżby i horoskopy, poprawiają mi humor. Zwłaszcza, że ten numerologiczny usłyszałam, kiedy byłam w złym momencie. I on mnie podbudował" – opowiada Vivie Bieńkowska.
Zostawiam na boku ciekawe zjawisko cywilizacyjne. Bo wszelkiej maści racjonaliści zawsze przekonują, że religia, a szczególnie katolicyzm i polski kościół to siedlisko ciemnogrodu i guseł. Problem jednak w tym, że religii często – i być może właśnie mamy do czynienia z takimi przypadkiem - nie zastępuje rozum, lecz zabobon i wróżby. W porównaniu z numerologią, astrologią i tarotem, nauczanie Kościoła okazuje się niemal czystą racjonalnością. Ale zamiast rozważań antropologicznych warto zwrócić uwagę na konsekwencje polityczne tego wywiadu.
Sprawa stawia panią komisarz w bardzo niezręcznej sytuacji, która wymaga dalszych wyjaśnień. Elżbieta Bieńkowska uchodziła bowiem za wzór urzędnika, niezwykle ponoć kompetentnego menedżera, który nie chciał być politykiem, lecz rozwiązywać realne problemy. Jej kariera była błyskotliwa: minister, wicepremier, komisarz europejski. Warto więc zapytać, czy działając w polskim rządzie, podejmowała decyzje, kierując się wróżbami? Czy dobierając współpracowników, kierowała się horoskopem? I wreszcie, jaki wpływ na jej decyzje jako komisarza unijnego ma to, co powie jej wróżka. Do niedawna od decyzji pani premier zależało życie 36 milionów Polaków. Dziś jednak jest jedną z najważniejszych osób w Komisji Europejskiej, która zarządza życiem, prawem i przedsiębiorczością ponad pół miliarda ludzi na naszym kontynencie. Czy o ich losie również decyduje wróżka pani komisarz?