Głównym wnioskiem z „Diagnozy" jest konstatacja, że Polakom żyje się coraz lepiej. Choć do sondaży należy podchodzić z ostrożnością, nie można przejść obojętnie obok danych, które pokazują, że coraz więcej gospodarstw domowych jest w dobrej sytuacji, lepiej spłaca długi, ma większe oszczędności itp. A co najważniejsze, aż 81 proc. badanych pozytywnie ocenia własne życie.

Z pozoru pokrywa się to z narracją partii rządzącej, która stara się uczynić z podziału zadowoleni–niezadowoleni oś politycznego sporu. PO nieustannie przywołuje statystyki, z których wynika, że w rozmaitych rankingach i zestawieniach Polska wypada coraz lepiej. Poświęca też dużo energii na krytykowanie słów polityków PiS czy Andrzeja Dudy, gdy mówią o nierównościach społecznych i biedzie.

Z uważnej lektury „Diagnozy społecznej" oraz wypowiedzi jej autora Janusza Czapińskiego wynika jednak, że ta prognoza jest dla Platformy zabójcza. Polacy może i dobrze oceniają swoją sytuację, ale nie przekłada się to na ocenę rządzących. Nasze sympatie polityczne nie mają charakteru bytowego (głosuję na kogoś nie dlatego, że mi źle lub dobrze, raczej głosuję, mimo że mi dobrze lub źle), Polacy nie głosują portfelami. Podejmując wyborcze decyzje, kierują się innymi kryteriami – Janusz Czapiński nazywa je estetycznymi. – Na wynik wyborów bardziej wpływa to, która partia ma mniej aferzystów i któremu kandydatowi lepiej z oczu patrzy, niż to, kto – zdaniem wyborców – będzie lepiej realizował ich interesy i prowadził wielkie inwestycje – tłumaczył w „Polityce".

Jeśli tak jest rzeczywiście, to Platforma, obiecując budowanie państwa dobrobytu i szczycąc się sukcesami gospodarczymi, trafia w próżnię. Polacy wolą PiS niezależnie od tego, czy im osobiście powodzi się dobrze czy źle. Po prostu chcą zmiany politycznej. Może też uważają, że Polska zasługuje na więcej, niż dała Platforma, może chcą ukarać tę partię za osiem lat rządów, za afery i skandale.

Wyborcom gotowym dziś głosować na PiS wystarcza, że partia Kaczyńskiego nie jest Platformą. Przez ostatnie osiem lat było odwrotnie. PO wygrywała wybory tylko dlatego, że nie była PiS. Jak widać jednak, przespała moment, w którym sytuacja się odwróciła.