Co wskazuje na to, że inwazja się zbliża? Znaków jest wiele. Wojskowych, wywiadowczych, dyplomatycznych. Wojskowych nie pozwala nam nie dostrzec Rosja, zwiększając napięcie u południowych i północnych granic Ukrainy, grzejąc silniki czołgów i demonstrując rakiety na Białorusi oraz zapowiadając blokadę ukraińskich portów na Morzu Czarnym i Azowskim.
Do tego należy dodać piątkowe spotkanie rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa, o którym Kreml informuje zdawkowo i tajemniczo: Putin mówił o priorytetach „w przestrzeni postsowieckiej”.
Są i inne znaki pochodzące z Rosji. Szef dyplomacji Siergiej Ławrow odwołał planowaną na przyszły tydzień wizytę w Izraelu. Nikt z rosyjskich vipów nie weźmie udziału w odbywającej się pod koniec przyszłego tygodnia monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, a tam ludzie Kremla lubili się pojawiać, często strasząc Zachód. Czy za kilka dni nie trzeba już będzie straszyć, bo wszyscy zobaczą zdjęcia bombardowania Ukrainy?
Czytaj więcej
Do inwazji Rosji na Ukrainę może dojść jeszcze w czasie trwających Igrzysk Olimpijskich w Pekinie - powiedział doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan.
O bombardowaniu mówi Biały Dom, jako najprawdopodobniejszym wariancie rozpoczęcia rosyjskiej inwazji. Ona zaś, dodaje, może się zacząć w każdej chwili, także w najbliższych dniach, czyli w czasie igrzysk olimpijskich w Pekinie (trwają do przyszłej niedzieli), co wcześniej raczej wykluczano.