Francuzi na to solidnie zapracowali, ale mieli trochę szczęścia. Sędzia Nicola Rizzoli zauważył przypadkowe zagranie ręką Bastiana Schweinsteigera w polu karnym, na co wielu innych arbitrów nie zwróciłoby uwagi i pewnie puściłoby grę. Antoine Griezmann wykorzystał rzut karny w doliczonym czasie do pierwszej połowy. Po tej i kilku innych decyzjach Rizzoli będzie na pewno ulubionym sędzią Francuzów. Drugi gol dla Francji padł kiedy na boisku nie było już Jerome’a Boatenga. Plaga kontuzji w niemieckiej reprezentacji przed turniejem i już w czasie jego trwania miała duży wpływ na jej grę. Kilku zdrowych piłkarzy było tak zmęczonych sezonem ligowym, że na Euro zagrali poniżej swojego poziomu. Thomas Mueller jest najlepszym tego przykładem.
Francuzi rozpoczynali turniej nieefektownie, ale nawet kiedy grali chaotycznie, widać było ich potencjał. O ile Niemcy grali nadzwyczaj schematycznie, jakby nigdy w ich futbolu nie pojawił się Juergen Klinsmann, o tyle Francuzi imponowali różnorodnością akcji. Wydaje się, że ich pomocnicy są nie do zatrzymania i się nie męczą. Paul Pogba jest boiskowym Robocopem - czasami nie widzi nikogo wokół, albo, jak przy drugiej bramce, zrobi zwód, jakiego nikt się ni spodziewa. Do tego Griezmann, który sam strzelił już więcej bramek niż cała reprezentacja Polski.
To nie jest reprezentacja z czasów Michela Platiniego i Zinedine Zidane, ale też może zdobyć tytuł mistrza. W niedzielnym finale z Portugalią na Stade de France gospodarze będą faworytami. Do tej pory, kiedy byli gospodarzami Euro w roku 1984 i mundialu 14 lat później, zawsze zwyciężali.