Sejmowa komisja – podczas karczemnej awantury, w którą zmieniło się jej posiedzenie – zagłosowała za odrzuceniem obywatelskiego projektu całkowicie zakazującego przerywania ciąży.
PiS wybrał rozwiązanie złe po to, by uniknąć jeszcze gorszego. Dalsza praca nad projektem Ordo Iuris oznaczałaby wzrost społecznego napięcia, nad którym partii Jarosława Kaczyńskiego trudno byłoby zapanować. PiS nie udało się wcześniej wyjaśnić, że to nie była inicjatywa rządowa, i gniew osób, które uczestniczyły w czarnym proteście, zwracał się przeciwko tej formacji.
Ale odrzucenie tego projektu, które musi zostać jeszcze przegłosowane przez cały Sejm, też nie jest dobrym wyjściem. Środowiska pro life z pewnością tematu nie odpuszczą i będą zarzucały PiS polityczny cynizm. Bo faktem jest, że partia rządząca, która odwołuje się do wartości chrześcijańskich, właśnie odrzuciła jeden z podstawowych postulatów środowisk związanych z Kościołem.
W środę Episkopat Polski jeszcze raz podkreślił, że jest przeciwko karaniu kobiet, które dokonały aborcji – co przewidywał projekt inicjatywy Ordo Iuris. Ale na dłuższą metę Kościół nie będzie mógł się wyrzec postulatu pełnej ochrony życia.
A zatem, by użyć ulubionego sformułowania Jarosława Kaczyńskiego, PiS cnotę stracił, ale rubelka też nie zarobił.