Jeżeli bowiem jest tak, że przez osiem lat przez – to słowa Macierewicza – „nieudolność i korupcję” armia polska nie otrzymywała niezbędnego jej uzbrojenia, to, biorąc pod uwagę, że w ciągu ostatnich dwóch lat armia głównie słyszy o uzbrojeniu, jakie dostanie, perspektywa Rosji ćwiczącej atak na Zachód sprawia, że czuć się bezpiecznie raczej nie możemy.
Takie poczucie mogłoby nam bowiem towarzyszyć tylko wtedy, gdyby polska armia już była „silna, zwarta i gotowa”, albo gdyby Rosja na wojnę jednak się nie szykowała. Nawet zakładając, że Macierewicz w pocie czoła skutecznie nadrabia zaległości będące efektem rządów poprzedników, trzeba dużej naiwności, by uwierzyć, iż tę rozbrojoną przez rząd PO-PSL armię udało się w dwa lata błyskawicznie zmienić w siłę, która sprawia, iż Władimir Putin nie może spać spokojnie. Albo więc wczoraj nie byliśmy tak słabi, albo dziś nie jesteśmy tak mocni. Tertium non datur, panie ministrze.