W tym samym mniej więcej czasie powstał włoski film "Shooting Silvio". A niedawno rekordy popularności na włoskim Facebooku zaczął bić profil "Zabijamy Berlusconiego". Internauci proponowali zbiórkę pieniędzy na wynajęcie płatnego mordercy lub fantazjowali o zagłodzeniu na śmierć nielubianego premiera – planując transmisję jego powolnej agonii na żywo w telewizji. Aż 300 osób poparło z kolei pomysł, by – bez większych ceregieli – Berlusconiego zabić po prostu szpadlem.
Włoski minister spraw wewnętrznych zażądał usunięcia tego profilu. Jednak administratorzy zgodzili się jedynie zmienić jego nazwę na "Zabijamy politycznie Berlusconiego". A lewicowa "La Repubblica" przypominała, że takie symboliczne egzekucje w Internecie zdarzają się często, więc nie ma powodu do hałasu.
Co wszyscy dowcipnisie mają do powiedzenia dziś, gdy widzą zakrwawioną twarz Berlusconiego? Może żałują, że szaleniec użył tylko figurki, a nie ostrej amunicji?
Kpiny z polityków prawicowych to jeden z tematów twórczości lewicowych artystów, a takich jest większość. Wydaje się jednak, że ostatnio – wzywając do zgładzenia nielubianych polityków – przekroczono granicę artystycznej kreacji. Tego typu żarty mogą mieć ponure konsekwencje.
Zdarza się, że kończy się na mniej lub bardziej poważnych groźbach – Jarosławowi Kaczyńskiemu, w czasach gdy był premierem, przysłano trzy kule z zaznaczeniem, który pocisk jest dla niego, który dla brata, a który dla matki obu bliźniaków. Ale zdarzają się też akcje szaleńców, tak jak ta, której ofiarą padł Berlusconi.