Z najbliższego otoczenia lidera płyną w tej sprawie sprzeczne komunikaty. Raz można usłyszeć, że Tusk z całą pewnością będzie kandydował na prezydenta, a innym razem - że nie ma o czym mówić, bo na razie lider PO jest premierem i tylko to zadanie go absorbuje.
Nic dziwnego, że potencjalnym kandydatom puszczają nerwy i zaczynają się ujawniać. Gotowość do walki o prezydenturę objawił wczoraj Bronisław Komorowski. - Dziś prezydenckich planów nie mam. Ale jak Tusk powie “nie”, a partia powie: Komorowski, to nie odmówię - wymknęło się marszałkowi Sejmu. O tym, że Komorowski marzy o prezydenturze, wiadomo nie od dzisiaj. Mimo to powinien siedzieć cicho, bo zgłaszając się do walki, może przekreślić swoje szanse na nominację. Wiadomo, że marszałek Sejmu nie ma dobrych notowań u Tuska.
Szef PO, nawet gdyby sam nie chciał walczyć o prezydenturę, nie namaściłby Komorowskiego, bo ten zanadto urósłby w siłę.Kolejną osobą w PO z prezydenckimi ambicjami jest Hanna Gronkiewicz-Waltz. Kandydując na prezydenta Warszawy, z całą pewnością myślała o tym, by powtórzyć drogę Lecha Kaczyńskiego i wykorzystać stołeczny ratusz jako trampolinę do zdobycia Pałacu Prezydenckiego. Prezydent Warszawy jest bardzo samodzielna. Na dodatek - jak twierdzą dobrze poinformowani politycy PO - zdarzyło jej się kilkakrotnie agresywnie atakować Tuska. A to oznacza, że nie ma żadnych szans na walkę o prezydenturę pod auspicjami PO. Jako prezydent państwa mogłaby wręcz zagrażać interesom PO.
Wedle kuluarowych informacji apetyt na prezydenturę ma też Jarosław Gowin. Jednak jako przedstawiciel niezbyt lubianej frakcji konserwatywnej nie ma szans na nominację.Dlatego najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że Donald Tusk sam powalczy o urząd prezydenta. Gdyby go zdobył, miałby duże szanse na spędzenie w Pałacu Prezydenckim całej dekady, czyli dwóch kadencji. A potem mógłby spokojnie odejść na polityczną emeryturę.Gdyby okoliczności świadczyły jednak o tym, że walka o prezydenturę może być przegrana przez PO, to nominację raczej otrzymałby ktoś, kto nie zagrozi pozycji Tuska w partii, na przykład Marek Safjan.
Pretendenci z PO mogą więc zapomnieć o tym, że partia wystawia ich kandydaturę w wyborach.