W każdym razie wiarygodność CBA kierowanego przez Kamińskiego w wyjaśnianiu afery sopockiej jest nieporównanie większa aniżeli tego samego CBA, gdyby zarządzał nim teraz polityk Platformy Obywatelskiej.
Agenci CBA wkroczyli wczoraj do sopockiego ratusza, w którym jeszcze w piątek urzędował prezydent miasta Jacek Karnowski, prominentny polityk PO. "Rzeczpospolita" ujawniła, że Karnowski w marcu zażądał od przedsiębiorcy Sławomira Julkego dwóch mieszkań za pomoc w interesach, o czym biznesmen zawiadomił niedawno prokuraturę, a dzień wcześniej poinformował premiera Tuska.
Jak walczyło z korupcją Prawo i Sprawiedliwość, każdy wie i w dodatku ma na ten temat wyrobione zdanie. Rezultat tych dwuletnich zmagań opisać można za pomocą wyników badań "Barometr korupcji" prowadzonych przez Fundację Batorego: w 2005 roku do wręczenia łapówki w ostatnich latach przyznało się 15 proc. ankietowanych Polaków, a w latach 2006 i 2007 – już tylko 9 proc.
A jak walczy z korupcją Platforma Obywatelska? Na wyniki "Barometru korupcji" za rok 2008 musimy jeszcze trochę poczekać, ale i bez nich gołym okiem widać, że sprawy nie idą w najlepszym kierunku. Sopocka afera korupcyjna jest tego smutnym symbolem.
Dlatego tak ważne jest, jak Donald Tusk przejdzie sopocki test. Czy za twardymi słowami, które padły wczoraj z jego ust – o oczekiwaniu energicznych działań ze strony prokuratury oraz o konieczności wykluczenia Karnowskiego z PO i odsunięcia go od fotela prezydenta Sopotu – pójdą równie twarde działania? Czyli, obrazowo rzecz ujmując, czy obecny szef rządu odnajdzie w sobie choć odrobinę zdecydowania swego poprzednika? Od odpowiedzi na te pytania zależy nie tylko powodzenie Tuska i jego rządu, ale też polskiej wojny z korupcją.