Reklama

Jak utraciliśmy Nobla

Samiśmy sobie odebrali Nobla. Utopiliśmy go w polskim piekle nienawiści i pomówień. Murowanego kandydata, Aleksandra Wolszczana, spotwarzyliśmy i opluliśmy. Wywlekliśmy z szamba IPN-owskiej policji pamięci cuchnące donosy, aby ubabrać nimi autentyczną wielkość.

Aktualizacja: 08.10.2008 21:50 Publikacja: 08.10.2008 21:18

Komu to było potrzebne? Przecież profesor nikomu nie zaszkodził ani nie czynił zła. Sam tak powiedział, a skoro moralność – jak wszystko – jest sprawą indywidualną, to okazał się moralnie czysty. Nie znalazł w sobie winy, więc i jest bez niej. Kto ma prawo go osądzać?

To tylko mali, chorzy z nienawiści ludzie mogli posunąć się do takiej podłości oplucia jednego z niewielu autorytetów, jakie nam jeszcze pozostały. Przecież gdyby nie ujawniono teczek, sprawy by nie było. Czy komu to coś dało? Czy zmobilizowało nas do cywilizacyjnych wyzwań? Posunęło Polskę na drodze modernizacji? Wydłużyło autostrady, a skróciło oczekiwanie na sprawiedliwy wyrok? Czy jest nam od tego lepiej? Tylko zawistni nienawistnicy mogą czerpać z tego chorą satysfakcję.

A skoro nie jest nam od tego lepiej, to po co to robimy? Neurotyczna koncepcja prawdy, frustracje i kompleksy? Za PRL była SB, teraz są teczki, jak trafnie zauważył profesor. Jaka różnica.

Zresztą teczki robiła przecież SB. Grzebanie w nich dziś to zbiorowa nekrofilia obsesjonatów, którzy odmawiają racjonalnej debaty. Nikt przecież nie chce niczego ukrywać. Tylko zwolennicy teorii spiskowej mogą snuć takie podejrzenia. Jak można jednak opisywać teczki Wolszczana bez zbadania jego naukowych osiągnięć, pełnej dokumentacji jego wynalazków i astronomicznej kariery, którą zważyć musimy z pozbawionymi znaczenia raportami. Wycinkowa, stronnicza prawda kompromituje się sama. Mikołaj Kopernik na pewno byłby oburzony tym teczkowym polowaniem na czarownice, czyli Aleksandra Wolszczana.

Jurorzy w Sztokholmie musieli usłyszeć o naszych domowych awanturach. Nie obchodzą ich one, ale pewnie zniechęciła ich kampania oszczerstw. Skoro walczą ze sobą, to nie będziemy się w to mieszać – pomyśleli. I tak utraciliśmy Nobla.

Reklama
Reklama

[ramka][link=http://blog.rp.pl/wildstein/2008/10/08/jak-utracilismy-nobla/]Skomentuj[/link][/ramka]

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Ratunek dla Ukrainy. Donald Tusk dał radę, Karol Nawrocki nie
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Karol Nawrocki atakuje Okrągły Stół? Gra toczy się o pamięć i władzę
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Czy Zełenski zrozumie, że Nawrocki stał się zakładnikiem Brauna i Mentzena
Komentarze
Bogusław Chrabota: Psi bilans. Dlaczego Karol Nawrocki stoi po złej stronie historii?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Donald Tusk promuje Karola Nawrockiego. Sprytny plan premiera
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama