[b][link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2008/12/02/w-strone-magla/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Każdy wie, że Komorowski zachowuje poparcie większości i chodzi tylko o to, by wygłosić z trybuny sejmowej oskarżycielskie mowy. Coraz częstsze składanie podobnych wniosków samo w sobie ośmiesza parlament i dowodzi jego fasadowości; widać, że posłowie niewiele mają do roboty, Sejm jest na pokaz i jak za Peerelu służy tylko do przegłosowywania projektów przysyłanych z centrali partii. Wybaczyłbym może, gdyby demonstrację tę odpowiednio uzasadniono. Osoba Bronisława Komorowskiego budzi faktycznie coraz więcej wątpliwości. Ujawniane przez niektóre media zeznania płk. Leszka Tobiasza wskazują, że marszałek publicznie mówił nieprawdę, że brał udział w spotkaniach, na których planowano prowokację mającą uderzyć w komisję weryfikacyjną WSI.
Nawet bez tych zeznań związki marszałka Sejmu z WSI, opisane w raporcie z ich likwidacji, budzą wielki niepokój, zwłaszcza wobec jego niejasnego zachowania w sprawie rzekomej korupcji komisji weryfikacyjnej.
Również niedawna decyzja sądu całkowicie oczyszczająca z podejrzeń Romualda Szeremietiewa każe zadać pytanie o jego udział w prowokacji, która wydaje się jedną z najgrubszych afer III RP.
Wszystko to jednak PiS przemilcza, głównym argumentem czyniąc komentarz Komorowskiego do incydentu w Gruzji. Zgoda, był to komentarz w najwyższym stopniu niestosowny, skandaliczny.