Może więc Jarosław Kurski na pierwszej stronie "Gazety Wyborczej" postanowił zrobić sobie jaja ze swoich czytelników i przelicytować swojego nominalnego szefa? Trudno przecież uwierzyć, że w tak małym poważaniu mieć może inteligencję swoich czytelników, aby karmić ich tak prymitywną propagandą. Oddajmy głos Jarosławowi Kurskiemu: "W SLDowsko-PiSowskim scenariuszu wszystko już było rozpisane na role. Przez parę dni TVP używała sobie na marszałku Komorowskim za to że nie chce przyjść na debatę w arbitralnej formule".
"Arbitralna formuła" to identyczne traktowanie kandydatów reprezentujących znajdujące się w Sejmie partie. Propozycja ich debaty – rutyna w krajach demokratycznych – to, zdaniem Kurskiego pułapka na kandydata PO. Została zorganizowana, aby "pokazywać pusty fotel i faryzejsko ubolewać" – bezlitośnie demaskuje TVP wiceMichnik. A tu jego kandydat dokonał genialnego posunięcia i... pojawił się w telewizji. Tym samym rozprawił się z przekonanym o swoim sukcesie towarzystwem. "A tu przyszedł gajowy z dwururką i wszystkich pogonił".
Że też Kurski nie boi się procesu. Przecież Komorowski był bez dwururki i nikogo nie gonił. WiceMichnika niosły jednak marzenia i oczyma duszy widział... Możemy sobie wyobrazić, co widział.
Na tej samej stronie, w czołówkowym artykule na tematy gospodarcze wyeksponowane zostało pytanie dezyderat: "Czy nowy prezes NBP posprząta po PiS?". Z tekstu wynika niedwuznacznie, że chodzi o eliminację osób, które mianował poprzedni prezes Sławomir Skrzypek, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Kwestie kompetencji nie mają znaczenia. Ludzi napiętnowanych nominacjami PiS należy eksterminować. Najlepiej za pomocą dwururki.
Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/wildstein/2010/06/14/marzenie-o-dwururce/]blog.rp.pl/wildstein[/link]