Jak w powieści Orwella, usunąłby ślady kompromitacji z wydań online i udawałby, że nic się nie stało. Tak jak usunęła "Gazeta Wyborcza" z sieci komentarz swej publicystki szydzącej z szefa OBOP i tradycyjnie atakującej TVP za podawanie podejrzanych sondaży. Z sieci usunęła, ale z papieru nie mogła. Trochę szkoda, że zabrakło redakcji odwagi, by pójść na całość.
[wyimek][b] [link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2010/06/22/election-fiction/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
W swych najlepszych latach pojechałaby następnego dnia po PKW, że powtarza kłamstwa OBOP i TVP, zażądałaby komisji śledczej do wyjaśnienia tej kolejnej zbrodni IV RP i zaczęłaby zbierać pod odpowiednim apelem podpisy intelektualistów.
Oj, starzeją się autorytety, widać to nie tylko w komitecie honorowym. Czerska powinna brać przykład z dynamicznego, młodego (bo to wszak jego pierwsza posada w prasie) redaktora naczelnego "Wprost", który niczego nie cofa i nie przeprasza. Ulec chciejstwu, dać się zwieść niewiarygodnemu sondażowi, no, powiedzmy, że to jeszcze casus pascudens, który mógł się zdarzyć i innym. Ale Tomasz Lis nie zaczekał na zwycięstwo Komorowskiego, żeby szydzić z wrogów, którzy próbowali wmówić, jakoby kiedykolwiek nie było ono pewne. Lis, jedyny (poza kolegami z Czerskiej) obiektywny dziennikarz, pastwi się nad nieudolną kampanią Kaczyńskiego, a bardziej jeszcze nad pisowską klaką i jej fałszywą propagandą. Gdy ktoś w takim stylu szydzi z wroga zwyciężonego, wystawia sobie świadectwo bardzo złe. Ale gdy szydzi, choć zwycięstwo mu się uroiło, to tylko… hm, powiedzmy delikatnie, że pokazuje w całej okazałości swą klasę. Doprawdy, lepiej było odgryźć sobie język, jak się to publiczności obiecało.
Chyba że "Wprost" po prostu wchodzi w nowy segment rynku i odtąd konkurować chce z "Fantastyką".