Ten – jakże uroczy – dowcip z czasów wczesnej podstawówki przyszedł mi do głowy podczas lektury blogu Wojciecha Orlińskiego. Publicysta "Gazety Wyborczej", posługując się logiką owego nauczyciela, zupełnie serio dowodzi, że PiS jest odpowiedzialny nie tylko za korki w Warszawie, ale i za opady śniegu. To nie wszystko. Orliński wywodzi to z genealogii działaczy PiS. Ot, taki Jacek Sasin (to przez niego te korki) to przecież syn generała SB!
Gdy się okazało, że niejednemu psu Burek, a Sasin z PiS nie ma nic wspólnego z Sasinem z SB, pan Orliński swój wpis z blogu zdjął, nikogo nie przepraszając ani niczego nie wyjaśniając. Ale nie qui pro quo Orlińskiego jest tu najciekawsze, ani nawet nie jego predylekcja do lustrowania tatusiów, którą znając, przestaje się człowiek dziwić, że na miejsce pracy ten niegdyś utalentowany publicysta wybrał właśnie "Wyborczą". Zabawna jest koincydencja.
Otóż jednocześnie na łamach "Gazety Polskiej" ukazał się artykuł o pani prezydentowej. Zaczyna się obiecująco: "Anna Komorowska do dziś nie doczekała się poważnej biografii, chociaż jej historia jest fascynująca". Na szczęście luka ta została wypełniona. Z prasowej sylwetki dowiadujemy się więc, że jej rodzina ze strony matki to klasyczna żydokomuna, a ze strony ojca sama już komuna, bez żydo. Opisy ich skadinąd mało chlubnej kolaboracji z partią i bezpieką tak się rozrosły autorce tekstu, że na życie Anny Komorowskiej starczyć musiała jedna szpalta. Ale też jakie tam cymesy! Wyobrażacie sobie państwo, że "dziadek obecnej Pierwszej Damy pracował jako woźny w PKO"?! I cóż się im teraz dziwić, toż to ludzie z nizin społecznych!
Mnie jakoś nie oburza lustrowanie rodziców ani dziadków i nawet dostrzegam wyższość "Gazety Polskiej" nad Orlińskim, ale też nijak nie mogę się dopatrzyć związku między postawą Bronisława Komorowskiego a tym, że jego teściowa chciała w 1988 roku wyemigrować do Izraela.
No tak, ale ja nic nie rozumiem, wszak mój dziadek był tylko kowalem, i to nie w UB, ale w Drążnie, powiat Przysucha. Ale taki Orliński, tak, on na pewno by ten związek wytropił. Do dzieła, panie Wojtku!