Gdyby więc gotowość do wyjazdu do pracy za granicę była jedynym kryterium modernizacji, Polacy zostaliby uznani za społeczeństwo bardzo nowoczesne. Jak pisze dziś "Rzeczpospolita", Polacy wykazują niemal dwukrotnie wyższą gotowość do emigracji zarobkowej niż 30 innych narodów przebadanych przez ekspertów rynku pracy.
Mobilność może również świadczyć o elastyczności polskich pracowników. Skoro gotowi są nawet zmienić kraj zamieszkania, by znaleźć lepszą (lub jakąkolwiek) pracę, to z pewnością są gotowi ponosić również inne wyrzeczenia.
Jeśli spojrzeć na to jednak z innej strony, to okazuje się, że jest coś zatrważającego w fakcie, iż prawie dwie trzecie badanych Polaków jest gotowych opuścić ojczyznę za pracą. Może to bowiem świadczyć nie tyle o nowoczesności, ile – przeciwnie – o peryferyjności naszego kraju. Anglicy, Niemcy czy Holendrzy, owszem są mobilni, lecz to Polacy jadą pracować do nich, a nie na odwrót. Czyżby Polska miała być niczym więcej niż zasobem siły roboczej? Producentem lekarzy, informatyków czy budowlańców?
Jeśli ponad 60 proc. młodych ludzi gotowych jest wyjechać z Polski, to warto zapytać, czy wszystko w naszym kraju funkcjonuje jak należy?
Z oczywistych powodów miliony Polaków emigrowały w czasach zaborów, wielkiego kryzysu w II RP czy w okresie PRL. Niemniej od 20 lat Polacy mogą się cieszyć własnym i niepodległym krajem. Czy zatem emigranci nie są patriotami, skoro gotowi są go porzucić? Ale pytanie można odwrócić: co III RP ma do zaproponowania potencjalnym emigrantom? Może tak duża gotowość do wyjazdu jest nie sukcesem, lecz właśnie klęską Polski?