Aby równoważyć różne frakcje w PO (lewicowiec Bartosz Arłukowicz jako minister zdrowia, konserwatywny schetynista Jarosław Gowin jako minister sprawiedliwości). Aby wynagrodzić partyjną gorliwość (Sławomir Nowak jako minister infrastruktury). I aby ich potraktować w razie potrzeby jak zderzaki do wymiany – o tym Donald Tusk mówił w zasadzie otwarcie.

Tak jest w demokracjach parlamentarnych na świecie, tyle że Polska stoi podobno przed groźnymi wyzwaniami. Jak na powagę chwili, skład staro-nowej ekipy jest zadziwiająco przeciętny. Jakie kwalifikacje, poza uwielbieniem dla Tuska, ma Nowak, aby postawić na nogi polskie koleje? A takie zadanie podobno dostał. Postawmy pytanie bardziej bluźniercze: czy Jacek Rostowski, zręczny spec od kreatywnej księgowości i starć z opozycją, jest ministrem na miarę radykalnych reform finansów publicznych? Urok tych pytań polega na tym,  że odpowiedź poznamy wkrótce.

Przy okazji prezentacji kolejnej ekipy Tusk ujawnił, jak wiele w tym, co robił do tej pory, było fikcją. Rozstaje się bez żalu z Julią Piterą. Przez cztery lata sympatyczna pani minister brała pieniądze za szykowanie jednego jedynego projektu zaostrzenia przepisów antykorupcyjnych, który w końcu nie powstał. Ale i w dzisiejszych ambitnych celach, które w wypowiedziach Tuska się pojawiają, tkwi zalążek kłopotliwych pytań.

Jeśli ministrem sprawiedliwości powinien być nie prawnik, lecz polityk gotów do starcia z prawniczą korporacją, to dlaczego zmarnowano ostatnie cztery lata? Można go było przecież powołać na początku poprzedniej kadencji.

W pomysłach kadrowych Tuska widać też elementy świeże i zachęcające (stanowczy w cichej walce z rosyjskim lobby energetycznym urzędnik Mikołaj Budzanowski jako minister skarbu). Ale pytanie zasadnicze jest pytaniem o wiarygodność. Ileż już było zapowiedzi przełomów, rewolucji legislacyjnych? Że tym razem Tusk się nie wywinie, że sytuacja, że świat patrzy? A ja widzę w polskim premierze szczerą chęć, aby okazać się mężem stanu. I równie silną pokusę, żeby znowu odwlekać, czarować. Jak to mówi młodzież – ściemniać.