Sprawią, że Polska przestanie być wreszcie zaściankowym pszenno-buraczanym krajem ultrakatolików, a stanie się europejska i cywilizowana. Mowa oczywiście o ludziach przyklejonych do Ruchu Palikota - bo przecież nie politykach, takie miano jednak do czegoś zobowiązuje - którzy mrok naszej ponurej rzeczywistości rozświetlają żartami.
I tak Robert Biedroń jako kapłan (może papież) udziela ślubu dwóm mężczyznom, a inny działacz formacji Janusza Palikota chowa do słoika wątrobę z okrzykiem, że to relikwia papieża. Wszystko okraszone serią wulgarnych okrzyków i prostackich rymowanek. Ubaw po pachy, co? A tak właśnie wygląda najnowsza akcja działaczy formacji, której lider miał być nadzieją lewicy. Który według celebrytów polskiego dziennikarstwa miał stworzyć alternatywę dla dominującej w Polsce ciasnej umysłowo prawicy. To on ma nieść kaganek nowoczesności przez zmurszałe katakumby polskich obyczajów. To jego Aleksander Kwaśniewski próbował awansować na mesjasza lewej strony. To z jego ust spija słowa rzesza dziennikarzy i dziennikarskich celebrytów.
Ale co się dziwić? Poziom wyznaczyli przecież Wojewódzki z Figurskim. Można obrażać ojca Rydzyka, PiS, Kaczyńskiego, mohery, katolików, papieża. Byle nie nadepnąć na odcisk feministkom.
Okazuje się jednak, że król jest nie tylko nagi, ale i niezbyt inteligentny. Chciałby być jak twórcy Monthy Pythona, ale tak daleko im do ironii Johna Cleese'a i spółki jak produkowanemu niegdyś przez Palikota Dorato do szampana.
Apologetom Palikota i jego kompanii pozostaje tylko zmagać się z kacem. Wiele razy wychwalali walory jego intelektu, a tymczasem od tej formacji zalatuje tylko prostactwem. A to nie jest miły zapach.