Reklama

Za plecami Palikota

Gdyby znalazła się międzynarodowa kancelaria prawna zajmująca się wyłącznie obroną obecności krzyża w sferze publicznej, nie nadążałaby dziś z realizowaniem kolejnych zleceń.

Aktualizacja: 04.09.2012 08:26 Publikacja: 03.09.2012 20:27

Dominik Zdort

Dominik Zdort

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Nie umilkły jeszcze komentarze po tym, gdy półnagie aktywistki ukraińskiej organizacji Femen ścięły w centrum Kijowa krzyż poświęcony ofiarom NKWD, a teraz dowiadujemy się, że Janusz Palikot złożył pozew o naruszenie dóbr osobistych przez krucyfiks wiszący na sali sejmowej.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że najświętszy znak chrześcijan jest dziś znakiem najczęściej profanowanym. Czasem nie z tego powodu, że kogoś drażni, ale dlatego że atakując krzyż, łatwo się wypromować, niewiele ryzykując. Spalenie Koranu czy zbezczeszczenie gwiazdy Dawida wywołują natychmiast nadzwyczaj gwałtowne reakcje muzułmanów czy żydów, a sprawcy mogą obawiać się nawet krwawej zemsty.

Chrześcijanie, w szczególności katolicy, także czują się zobowiązani do obrony krzyża, ale wiadomo, że są niegroźni. Ponarzekają, pobiadolą i sprawa rozejdzie się po kościach. A ci, którzy krzyż profanowali, będą chodzić w nimbie bojowników o swobodę wypowiedzi.

Tyle że za plecami łaknących popularności dzierlatek z Femenu i walczącego o przekroczenie progu wyborczego cudaka z Biłgoraja stoją ci, którym ukrzyżowany Chrystus przeszkadza naprawdę. Bo w tym samym czasie, gdy Palikot wnosi kuriozalne pozwy przeciw krzyżowi, znacznie bardziej wpływowe środowiska wytaczają medialną wojnę nauczaniu religii w szkole i usiłują przeforsować przepisy podważające materialny byt Kościoła.

Janusz Palikot i ukraińskie feministki są pionkami w zaciekłej ideowej wojnie, którą prowadzą od lat środowiska laickie. Cele tych środowisk są znacznie ambitniejsze niż tylko zamknięcie symboli chrześcijaństwa w świątyniach - chodzi o ruszenie z posad bryły naszego świata. O podważenie zasad cywilizacji opartej od zawsze na religijnych podstawach, na trwałości więzi rodzinnych, na małżeństwie rozumianym jako związek kobiety i mężczyzny, na poświęceniu jednego człowieka dla drugiego.

Reklama
Reklama

Zamiast tego proponuje się nam ideologię „róbta, co chceta”, gdzie codziennie nowej odpowiedzi na pytanie „jak żyć” udzielają modni celebryci z popularnych programów telewizyjnych. I ta odpowiedź, choć coraz to nowa, to w gruncie rzeczy jest zawsze taka sama: zasady porządkujące przez wieki nasze życie trzeba schować do lamusa i żyć chwilą.

Właśnie dlatego nie tylko wierzący powinni bronić wizerunku mężczyzny przybitego do krzyża. To więcej niż znak jednej z religii, to fundament naszego świata.

Komentarz wideo Marka Domagalskiego

Nie umilkły jeszcze komentarze po tym, gdy półnagie aktywistki ukraińskiej organizacji Femen ścięły w centrum Kijowa krzyż poświęcony ofiarom NKWD, a teraz dowiadujemy się, że Janusz Palikot złożył pozew o naruszenie dóbr osobistych przez krucyfiks wiszący na sali sejmowej.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że najświętszy znak chrześcijan jest dziś znakiem najczęściej profanowanym. Czasem nie z tego powodu, że kogoś drażni, ale dlatego że atakując krzyż, łatwo się wypromować, niewiele ryzykując. Spalenie Koranu czy zbezczeszczenie gwiazdy Dawida wywołują natychmiast nadzwyczaj gwałtowne reakcje muzułmanów czy żydów, a sprawcy mogą obawiać się nawet krwawej zemsty.

Reklama
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Rządzenie zabójcze dla koalicjantów KO. Wybory będą wcześniej?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Szczyt Wołodymyr Zełenski-Władimir Putin w Budapeszcie? Trzeba to zablokować
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Gdy dzieje się historia, rząd i prezydent spierają się o to, kto ma krótsze spodenki
Komentarze
Jacek Czaputowicz: Karol Nawrocki pojedzie do Waszyngtonu jako petent, a nie podmiotowy lider
Komentarze
Estera Flieger: Konflikt Nawrockiego z Tuskiem to ściema. Żaden nie chciał lecieć do USA
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama