Reklama

Polityka strachu. Polityka społeczna rządu

Kobiety w ciąży starają się opóźnić poród, a górnicy zachowają przywileje. Na pozór to odległe historie. Ale tylko na pozór. W rzeczywistości to zestawienie doskonale pokazuje sposób prowadzenia polityki przez nasze państwo. Na ustach są szczytne cele i troska o potrzebujących. W praktyce wygrywają silni i dobrze reprezentowani.

Publikacja: 15.03.2013 19:38

W czym rzecz? Od 1 września tego roku do 12 miesięcy ma się wydłużyć urlop macierzyński. To naprawdę odważna reforma rządu, którą trzeba pochwalić. Ministrowie zdecydowali jednak równocześnie, że obejmie ona tylko te kobiety, które urodzą konkretnego wskazanego w ustawie dnia lub później, albo te, które w tym czasie będą już przebywać na urlopie macierzyńskim.

W ten sposób postawiono kobiety w ciąży w sytuacji iście dramatycznej. Jeśli ich dzieci urodzą się 18 marca lub później, to zyskają prawo do dodatkowego pół roku płatnego urlopu. Wcześniejsza data je z tego wyklucza. Rząd tłumaczy, że nie objął wszystkich ciężarnych nowym rozwiązaniem, bo nie ma na to pieniędzy. Wszak w budżecie ZUS zieje dziura.

Troska o kondycję ZUS jednak pryska jak bańka mydlana, gdy rząd wprowadza – bardziej udaje, niż to robi – zmiany w emeryturach górniczych. Dla nich pieniądze muszą się znaleźć, mimo że ich system kosztuje rok w rok ponad 8 mld zł. Załatwienie problemu „matek pierwszego kwartału” (tak nazwały się kobiety, które miały takiego pecha, że ich termin porodu przypadł w ciągu trzech pierwszych miesięcy tego roku) kosztowałoby parę procent tej kwoty. Jednorazowo.

„Mam termin na 12 marca. Może damy radę wytrzymać do 18. Stale myślę o tej dacie. Paranoja to mało powiedziane. Chodzi o przyszłość pokolenia. Pozdrawiam i liczę na odrobinę szczęścia” – pisze na jednym z portali społecznościowych Jagoda. Karolina z Warszawy dodaje: „Ja mam termin na 15 marca i właściwie ciężko nie myśleć co chwila o tym 18 marca... to naprawdę jest stresujące i niezdrowe”.

Czy nie przechodzą Państwa dreszcze? Dlaczego państwo polskie funduje swoim obywatelom taki stres ocierający się o pogardę? Tym bardziej że jest to ten rodzaj obywateli, który staje się w Polsce rzadkością i niedługo pewnie całkowicie wymrze. To szaleńcy, którzy chcą mieć dzieci. Mimo eksperymentów na sześciolatkach duetu pań ministrów Hall–Szumilas, mimo braku miejsc w przedszkolach i braku wsparcia ze strony państwa, mimo trudnej sytuacji na rynku pracy i horrendalnych cen mieszkań.

Reklama
Reklama

Polskiemu państwu najwyraźniej pomyliły się priorytety. Zamiast inwestować w rodzinę i tych, którzy jeszcze nie wyjechali na Zachód, wspiera tych, którzy są silni i mają liczne przywileje.

Nietrudno zrozumieć, skąd ta pomyłka. Ze strachu. Rząd się górników boi. I wie, że „matki pierwszego kwartału” nie przyjadą przed siedzibę premiera, aby palić opony.

W czym rzecz? Od 1 września tego roku do 12 miesięcy ma się wydłużyć urlop macierzyński. To naprawdę odważna reforma rządu, którą trzeba pochwalić. Ministrowie zdecydowali jednak równocześnie, że obejmie ona tylko te kobiety, które urodzą konkretnego wskazanego w ustawie dnia lub później, albo te, które w tym czasie będą już przebywać na urlopie macierzyńskim.

W ten sposób postawiono kobiety w ciąży w sytuacji iście dramatycznej. Jeśli ich dzieci urodzą się 18 marca lub później, to zyskają prawo do dodatkowego pół roku płatnego urlopu. Wcześniejsza data je z tego wyklucza. Rząd tłumaczy, że nie objął wszystkich ciężarnych nowym rozwiązaniem, bo nie ma na to pieniędzy. Wszak w budżecie ZUS zieje dziura.

Reklama
Komentarze
Jędrzej Bielecki: O nas bez nas. W Białym Domu u Donalda Trumpa brakuje Polski
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Sojusz Trump-Putin. Do jakich nacisków może się posunąć amerykański prezydent?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Nowa Jałta, a sprawa polska. Mamy jeszcze czas, by się przeciwstawić
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Karol Nawrocki z prezentem od Donalda Trumpa. Donald Tusk musi się cofnąć
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Aferka KPO. Czy wystarczy nie defraudować?
Reklama
Reklama