Grillowanie ludowców na wolnym ogniu

Najciekawsze pytanie najbliższych dni brzmi: czy Władysław Kosiniak-Kamysz da się zgrillować i pęknie.

Aktualizacja: 10.07.2019 06:22 Publikacja: 09.07.2019 11:20

Grillowanie ludowców na wolnym ogniu

Foto: Fotorzepa/ Michał Kolanko

Sezon ogórkowy przypada w tym roku na czas kampanii wyborczej. Dlatego też na ruszt trafiła zielenina. Zarówno z prawa i lewa pojawiają się specjaliści od grillowania peeselowskiej koniczynki, bo pomysł na budowę chadeckiej Koalicji Polskiej przez lidera PSL Władysława Kosiniaka Kamysza jest ryzykowny i dla PiS i dla Platformy Obywatelskiej.

PiS najchętniej widziałoby ludowców w jednej koalicji z partią Razem, Wiosną i SLD, bo wówczas znacznie łatwiej będzie odbić wyborców z prowincji. Progresywne propozycje Roberta Biedronia czy komunizujące pomysły Razem to dla konserwatywnego wiejskiego elektoratu taki kosmos, że wspólna lista opozycji, albo przynajmniej wepchnięcie ludowców w jakąś formę koalicji z partiami lewicy, byłoby dla PiS najwygodniejsze, nawet mimo ryzyka związanego z tym, że jeden antypisowski blok może być większym zagrożeniem dla PiS niż opozycja rozproszona. Ale to właśnie na wsi jest jedyny elektorat, który się waha czy głosować na rządzących czy na opozycję. Przepływy elektoratu dziś możliwe są po tej stronie wyłącznie między PSL i PiS.

Również dla Platformy samodzielny start PSL byłby kłopotliwy. Oznacza on bowiem, że PO przesuwa się w lewą stronę i traci szansę na przyciągnięcie umiarkowanego elektoratu z centrum, któremu daleko zarówno do radykalizmu PiS, jak i do coraz częściej popieranych przez Platformę parad równości.

Stąd coraz wymyślniejsze techniki nacisku na Kosiniaka Kamysza. Pierwszym sprawdzonym narzędziem jest wróżenie klęski ludowców w przypadku samodzielnego startu. Wraca oto kasandryczne wieszczenie, że sondaże są niełaskawe i tym razem PSL idąc samodzielnie na pewno nie przekroczy pięcioprocentowego progu wyborczego. Co ciekawe suflują to nie tylko politycy z prawicy i opozycji, ale też zaangażowani komentatorzy wspierający którąś z tych stron.

Do tego doszło przekonywanie, że głos na PSL będzie głosem zmarnowanym, a każdy zmarnowany głos pójdzie na zwycięzcę, czyli na PiS. Co ciekawe to straszenie ma zadziałać zarówno w interesie Koalicji Obywatelskiej jak i Zjednoczonej Prawicy. No bo skoro nie chcesz by rządził PiS, głosuj na Koalicję a nie marnuj głosu na PSL. Ale jeśli jesteś bardziej konserwatywny i nie chcesz profanacji na paradach równości, to nie zawracaj sobie głowy wybieraniem PSL, skoro ta partia nie wejdzie, tylko od razu głosuj na PiS.

A ponieważ piłka wciąż jest w grze, i wciąż jest możliwe dogadanie się PSL z Platformą, zastosowano metodę ostateczną: zaczęto rozpuszczać plotki, że Kosiniak-Kamysz po cichu dogadał się już z Jarosławem Kaczyńskim na wspólne rządy. Intryga ta ma jasny cel: jeśli lider ludowców, chce zachować wiarygodność, musi udowodnić, że wcale nie spiskuje z szefem Zjednoczonej Prawicy. A udowodnić to może tylko w jeden sposób – dołączając do wielkiej antypisowskiej koalicji.

Metody grillowania są więc różne, ale cel jest jeden – zmusić PSL do tego, by porzucił plany budowy jakiejś niezależnej chadeckiej formacji i rzucił się w objęcia Grzegorza Schetyny i jego lewicowych sojuszników.

Najciekawsze pytanie sezony ogórkowego brzmi dziś więc w taki sposób: czy Władysław Kosiniak-Kamysz da się zgrillować i na końcu tego procesu pęknie.

Sezon ogórkowy przypada w tym roku na czas kampanii wyborczej. Dlatego też na ruszt trafiła zielenina. Zarówno z prawa i lewa pojawiają się specjaliści od grillowania peeselowskiej koniczynki, bo pomysł na budowę chadeckiej Koalicji Polskiej przez lidera PSL Władysława Kosiniaka Kamysza jest ryzykowny i dla PiS i dla Platformy Obywatelskiej.

PiS najchętniej widziałoby ludowców w jednej koalicji z partią Razem, Wiosną i SLD, bo wówczas znacznie łatwiej będzie odbić wyborców z prowincji. Progresywne propozycje Roberta Biedronia czy komunizujące pomysły Razem to dla konserwatywnego wiejskiego elektoratu taki kosmos, że wspólna lista opozycji, albo przynajmniej wepchnięcie ludowców w jakąś formę koalicji z partiami lewicy, byłoby dla PiS najwygodniejsze, nawet mimo ryzyka związanego z tym, że jeden antypisowski blok może być większym zagrożeniem dla PiS niż opozycja rozproszona. Ale to właśnie na wsi jest jedyny elektorat, który się waha czy głosować na rządzących czy na opozycję. Przepływy elektoratu dziś możliwe są po tej stronie wyłącznie między PSL i PiS.

Komentarze
Artur Bartkiewicz: Orędzie Andrzeja Dudy. Prezydent patrzy na UE oczyma PiS
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Czy Tusk i Kaczyński zmienią wybory do PE w referendum o przyszłości Unii?
Komentarze
Michał Kolanko: „Zderzaki” paradygmatem polityki szefa PO, czyli europejska roszada Donalda Tuska
Komentarze
Izabela Kacprzak: Premier Kaszub zrozumiał Ślązaków
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił