Oto kobieta, lekarka z prowincji, wchodzi na szczyty władzy i deklaruje, że nie oderwie się od społeczeństwa, lecz będzie mu służyć. Taka była wymowa jej pierwszych publicznych wystąpień, taki jest sens najnowszego spotu wyborczego PO. Do tego też sprowadzają się zaproszenia na rozmowy skierowane do partii opozycyjnych i zapowiedź odwiedzin na posiedzeniu Klubu PiS. ?Co więcej, w tę politykę ma też włączyć się szef MSZ i zaproponować opozycji współpracę w najważniejszych sprawach dotyczących polskiej racji stanu.
To wszystko – rzecz jasna – tylko pułapka na opozycję. Taka sama, jak wcześniejsze zagranie w czasie exposé, gdy Ewa Kopacz zaapelowała do Jarosława Kaczyńskiego o zdjęcie klątwy nienawiści z polskiej polityki. Cokolwiek by Kaczyński w odpowiedzi na ten apel zrobił, przyznałby, że to on jest źródłem nienawiści w polityce.
Teraz podobną pułapką jest zaproszenie prezesa PiS do Kancelarii Premiera. ?Jeśli Kaczyński podejmie wyzwanie i zacznie współpracować z Kopacz – reprezentantką ugrupowania, które jeszcze niedawno oskarżał o zdradę – pani premier osiągnie sukces. Jeśli PiS propozycję odrzuci, Platforma stwierdzi, że Kaczyński nadal jest kłótliwy i niezdolny do kompromisu.
Warto też pamiętać, ile warte są obecne deklaracje pani premier. Ewa Kopacz nie urodziła się wczoraj. Wcześniej, jako wiceszefowa PO, nie tylko nie składała pokojowych ofert, ale ochoczo brała udział w politycznej wojnie z Jarosławem Kaczyńskim.
Nie zapominajmy też, że pomysł premier Kopacz nie jest nowy. Przypomina do złudzenia „politykę miłości", którą na początku swych rządów usiłował prowadzić Donald Tusk. Pamiętamy, jak odmieniał przez przypadki słowo „zaufanie" i jak to się skończyło.