Tak można bowiem zinterpretować jego udział w akcji „Ramię w ramię po równość" organizowanej przez Kampanię Przeciw Homofobii. Z tej okazji 64-letni piosenkarz i multiinstrumentalista udzielił wywiadu „Wprost" i komentarza Onetowi. Warto przytoczyć niektóre z wypowiedzi, które tam padły.
Wodecki oświadcza: „Ja nikomu do łóżka nie zaglądam i nie chcę, aby ktoś zaglądał do mojego". Czyżby? Artysta używa argumentu, który stale wysuwają ludzie sprzeciwiający się rzekomej dyskryminacji homoseksualistów: preferencje seksualne to prywatna sprawa każdego człowieka. Pomijają oni jednak fakt, że to ruchy LGBTQ uczyniły z seksualności przedmiot debaty publicznej (i w tym kontekście na ironię zakrawają słowa Wodeckiego: „tylko zboczeńców może fascynować cudze życie intymne"). Jeśli ktoś próbuje zredefiniować normy moralne i społeczne – na przykład zdejmując odium nieobyczajności z zachowań homoseksualnych – to musi się liczyć z tym, że narusza pewne tabu i wywołuje w ten sposób burzliwe reakcje osób, które nie godzą się na taką reedukację.